czwartek, 5 września 2013

Rozdział 32

jeżeli pod rozdziałem nie będzie chociaż 5 kom kończę z pisaniem
________________________________________________________________

Obudziłam się dopiero po 11. Od razu poszłam do łazienki i się przeraziłam. Oczy podpuchnięte od płaczu, makijaż rozmazany. Jednym słowem KATASTORFA. Nawet się nie przebrałam. Jedynie co zrobiłam to zdjęłam szpilki.  W sumie nie ma co się dziwić skoro zostałam tak potraktowana. Na samą myśli o wczorajszym dniu, a w raczej wieczorze boli mnie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Już nie stała tam czerwono włosa, twarda dziewczyna bojąca się płakać, stała tam krucha, zrozpaczona szatynka.

W kuchni na stole stały naleśniki z nutellą i liścik "Hej kochana pojechałam do studia i do chłopaków po twoje rzeczy będę po 20 i mam nadzieje, że sobie poradzisz. Wybacz, że nie mogę z tobą posiedzieć. Uwierz nie chciałam cię zostawiać bo wiem, że mnie potrzebujesz. Perrie".

Minęły cztery godziny, a ja jedynie patrzyłam tępo w telewizor. Przypomniało mi się jak pierwszy raz zobaczyłam chłopaków, każda kłótnia z nimi. Mimo, że darliśmy koty na początku pomagali mi. To właśnie dzięki nim zmieniłam się z wrednej i aroganckiej nastolatki na miłą i czułą osobę. Aż za czułą.

Około 17 zadzwonił ktoś do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Kiedy okazało się, że to Niall bez zastanowienia otworzyłam.
- Czego chcesz?- chciałam zabrzmieć szorstko, ale głos mi się załamał.
- Przywiozłem twoje rzeczy i coś jeszcze.- pokazał zza pleców białego misa w garniturku widocznie pociętego. Mimo wszystkiego poleciała mi łza.
- Nie płacz.- rzucił wszystko i mnie przytulił. Po 5 minutach uspokoiłam się.
- Chcesz coś do picia?
- Kawę jak można prosić.
- Jasne.- pokierowałam się do kuchni i zaczęłam przyrządzać napój.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? O tej godzinie powinnam być mężatką, a jestem wdową.
- Przecież Louis nie umarł.- zdziwił się Niall.
- Dla mnie nie żyje.- powiedziałam twardo.
- Naprawdę przepraszam, że go nie powstrzymaliśmy.
- Spokojnie to nie wasza wina. On mi przysięgał, że nie będzie takich niespodzianek. A on co? Przespał się ze zwykłą dziwką. Zrozum, że za dużo mnie zranił! Obiecywał, że będziemy szczęśliwą rodziną z dwójką dzieci. I co?! I nic! Nie ma nas, nie ma miłości i nie ma mojego szczęścia.  Nie będzie tak jak miało być. Oddaj mu to, i to.- podałam mu klucze do ich domu i album ze zdjęciami gdzie prawie połowa to ja i Lou.- Wybacz, ale będzie lepiej jak już pójdziesz.- spuściłam głowę i tak jak na rozkaz wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się po nich rycząc. Przez głowę przemknęło mi wiele. Podjęłam decyzję.

oczami: Perrie
Jest już 19 więc muszę się sprężyć. Mam dla niej wielki kubeł lodów i jej ulubioną kawę. Współczuję jej. Nie chcę żeby sobie coś zrobiła, ale nie sądzę żeby była jeszcze tak głupia.

- Przyszłam po jej rzeczy.- powiedziałam do Liam'a.
- Nie ma.
- Jak to nie ma?!
- Niall jej zawiózł.
- Czekaj.. jak?!
- Normalnie?- zakpił Harry.
- Ty to się zamknij bo to przez ciebie.
- Co?! To ja się z nią bzykałem czy on?
- Ale to ty powinieneś mu wybić to z głowy...
- On jeszcze go namawiał.- powiedział Zayn, a ja myślałam, że ich zabiję.
- A gdzie tamten?
- Pojechał do niej.
- Co?! Skąd wiecie, że ona jest u mnie?- zapytałam.
- Przyjaźni się tylko z tobą i z Dan, ale ona pojechała do Włoch więc byłaś tylko ty.
- Idź.- machnęłam ręką.- Muszę tam jechać. Bo ona..
- Nie ma jej.- powiedział Louis.
- Jak to jej nie ma?- zdziwiłam się i spojrzałam na niego. Nieogolony, na kacu z zarwaną nocką.
- Wybacz Pezz, ale się zastanowiłam. Wyjeżdżam. Za dużo nacierpiałam w Londynie. Nie szukajcie mnie, dziękuję za wszystko. Odezwę się później. Całuje Sky..