sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 33

Po tej całej akcji z Louisem zamieszkałam we Włoszech. Przydały mi się te lekcje. Za pewne ciekawi was jak ułożył mi się ten rok. No więc okazało się, że byłam w ciąży. Urodziłam ślicznego synka, który ma na imię James. Za tydzień lecimy na ślub Pezz i Zayna. Czy się cieszę? Z jednej strony tak, a z drugiej spotkam Lou. Po za tym  ich wesele to okrągła rocznica odkąd nie jestem z Marchewką.
Zmieniłam się. Jestem odpowiedzialna i całe moje życie zmieniło się dla małego. Teraz ma trzy miesiące. Jest podobny do Tomo. Może to jest bolesne.

tydzień później...
W tym momencie stoję na lotnisku i czekam na samolot. Maluch śpi więc to nawet lepiej. Szczerze mówiąc żadne z moich przyjaciół nie wie, że urodziłam. Ma to być dla nich niespodzianka. Nawet Harry. Jedyną poinformowaną osobą jest moja mama. To ona ma się zająć później małym kiedy będę próbowała się bawić.
Persone che volano a Londra , si prega di andare al gol numero 23.- i ten sam komunikat po angielsku. Zabrałam swoje rzeczy i nosidełko Jamesa.
Po pół godzinie byliśmy w samolocie. Napisałam Loczkowi, że lecimy i zgodnie z prośbą pilota wyłączyłam telefon.

oczami: Harry'ego
Cały czas zastanawiało mnie co to znaczy "lecimy". Czyżby kogoś poznała? Louis się załamie. On po tej akcji jedynie co to koncertował. Nie spotykał się z nikim. Rzadkie kiedy się śmiał. Oglądał jedynie ich wspólne zdjęcia i wspominał. Nie raz chciał od nas odejść, ale skutecznie wybijaliśmy mu ten pomysł z głowy.
Kiedy wylądował samolot od razu poszedłem po jej torby. Zaskoczyło mnie, że było ich tyle.
- Loczek!- zawołała dziewczyna. Odwróciłem się i doznałem szoku. Miała brązowe włosy i nosidełko (?!).
- Stęskniłem się.- przytuliłem ją.
- Ja też.
- A to kto?- pokazała mi dziecko.- Podobne do Lou...
- Wiem.- ucięła.
- Ile ma?
- Trzy miesiące.
- Czyli to było chwilę przed planowanym weselem?- zapytałem delikatnie.
- Tak.

oczami: Sky
Jak ja się za nim stęskniłam. Poszliśmy do jego auta i zawiózł mnie do domu Pezz. Obiecałam jej, że zamieszka z nią przez ten czas.
- A jak tam u was?- zagadnęłam do Hazzy.
- No nagraliśmy film i nową płytę. Koncertujemy i jakoś leci. A u ciebie?
- Zamieszkałam we Włoszech. Zaczęłam pracę i urodziłam Jamesa.
- Zmieniłaś się. I nie tylko z wyglądu.- stwierdził.
- Trzeba było.
- A nie szukasz miłości?
- Miałam jedną, która zraniła mnie nie raz.
- Kochasz go jeszcze?- ciągnął dalej.
Tutaj się zawahałam.
- Nie wiem.

- Pezz się ucieszy. Ma przygotowane wszystko żeby ci pokazać.- uśmiechnął się pod jej drzwiami.
- Dzięki za pomoc.- dałam mu buziaka i pożegnałam się.- Do jutra.- jejku. Jutro moja najlepsza przyjaciółka wyjdzie za mąż. Jak to szybko leci.
Nosidełko położyłam tak aby blondynka nie zauważyła Jamesa i zadzwoniłam do drzwi.
- Boże! Sky kochanie!- przytuliła mnie mocno.- Jak ja się stęskniłam.
- Ja też.- i w tym momencie James zaczął płakać.
- Yyy co to?
- Mój synek.- uśmiechnęłam się i pokazałam jej malucha.
- Jaki podobny do...- nie dokończyła.
- Wiem do Louisa.- weszłyśmy do środka i zrobiłam jeść dla dziecka. Perrie opowiadała mi o wszystkim. Jej suknia jest naprawdę świetna.

oczami: Louisa
Mija rok odkąd wszystko spieprzyłem. Miał bym teraz dziecko, żonę i wspaniały dom. A teraz nie mam nic. W końcu zacząłem sprzątać pokój. Kiedy odsunąłem szafę coś zabłyszczało na podłodze. Schyliłem się delikatnie i wiecie co to było? Pierścionek, który rzuciła kiedy nakryła mnie na zdradzie. Pamiętam to doskonale...

- To nie tak jak myślisz..
- Znów to zrobiłeś.. Jak mogłeś?! Obiecałeś mi to! Mówiłeś, że nie będzie żadnych dziwek!
- Sky ja przepraszam.

- Co mi po tym?! Kolejny raz się na tobie zawiodłam..
- Ty był pomysł Hazzy.
- Nienawidzę cię.- podszedłem do niej.- Zostaw mnie! Nie chcę cię znać rozumiesz? Miarka się przebrała. To koniec.- zdjęła pierścionek i rzuciła go gdzieś w kąt.- Ślubu nie będzie.
- Sky proszę cię.

- To koniec Louis!- krzyknęła.- To koniec..- powiedziała cicho i wyszła.
- Sky zaczekaj.- mówiłem.
- Ślubu nie będzie.- powiedziała przez łzy.- A ty Styles jesteś zadowolony? Mój pieprzony brat wbił mi nóż w plecy. Cieszysz się, że wszystko zniszczyłeś?!- uderzyła go.- A wy?- zwróciła się do chłopaków.- Mogliście mu to z głowy wybić.- i wyszła z domu.

Zacisnąłem go mocno w dłoni. Czemu ja go wtedy posłuchałem? Teraz byliśmy szczęśliwi. Kto wiem może nawet w trójkę.
- Tęsknisz za nią?- usłyszałem głos Liam'a.
- Nawet nie wiesz jak.
- Porozmawiaj z nią jutro.
- A skąd wiesz, że będzie?
- Uwierz mi. I daj jej go.- wskazał na pierścionek.
- Myślisz, że to coś da?
- Na pewno.- poklepał mnie po plecach i wyszedł.

oczami: Perrie
Jezu jak ona się zmieniła. Wszystko poświęca dla maluszka. James jest taki podobny do Lou. Chciałabym żeby wszystko im się ułożyło.
- Kochasz go?- wtrąciłam kiedy usypiała małego.
- Kogo?
- Louisa.
- Nie wiem. Zranił mnie, ale jakaś cząstka mnie chce z nim być.
- Pogadajcie jutro. Pokaż mu waszego syna. Nawet nie wiesz jakby chciał być teraz z tobą. Ile razy gadał, jak cię nie było, że teraz moglibyście być rodziną. Szczęśliwą rodziną. Nie rozmawia z Hazzą. On cię kocha nadal.- spojrzała na mnie i się popłakała. Przytuliłam ją.
- Czemu to ty i Zayn jesteście szczęśliwi, a ja nie?
- U nas też są wzloty i upadki. On jest sławny i ja. Z resztą ty też jesteś. Media się tobą interesują nadal, a teraz nie wiedzą, że ty to Skalyer Moon bo się zmieniłaś.
- Kocham Louisa i tęsknie za nim.
- Pogadajcie jutro. Proszę.

oczami: Sky
Ona ma racje. Muszę z nim pogadać. Wyjaśnię mu wszystko. Może będzie się cieszyć z synka? Kiedy mały usnął poszłam się wykąpać i spać.

od autorki: po dłuuugiej nieobecności wracam!
zapraszam was na mojego bloga!
w tamtym nie pamiętam maila xd
no więc zapraszam was do komentowania i
obserwacji tamtego bloga.
Dziękuję, że jesteście!
kto czyta komentuje!!