Wszystkie blogi z wyjątkiem, którego piszę z Directionerką zostają zawieszone. Powód? Mam mały kryzys z byciem fanką 1D. Mam nadzieję, że mi przejdzie, a jeżeli nie to przepraszam. Niedługo odezwę się do was.
Przepraszam jeszcze 2236341562345678 razy
piątek, 28 czerwca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Rozdział 29
Po kilku dniach mogłam wyjść ze szpitala. Chłopacy mocno o mnie dbają. Dziś nawet zdeklarowali zawieść mnie do ginekologa. Muszę się dowiedzieć czy mogę znów zajść w ciążę. Wiem, że lekarz mówił mi iż nie dam rady, ale ja chcę usłyszeć to od specjalisty.
- Nie.- powiedziałam stanowczo.
- No proszę.
- Nie.
- Błagam.
- Nie.
- Proszę.
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie. Koniec tematu.- powiedziałam i ruszyłam do łazienki. Louis objął mnie od tyłu.- Powiedziałam coś.
- No okey.- i 10 minut tłumaczenia, że dam sobie radę sama pod prysznicem poskutkowało. Jej. Zaśmiałam się cicho i wzięłam szybki prysznic. Musiałam wydepilować okolice bikini przed wyjściem do lekarza. Jestem bardzo ciekawa. Szybko owinęłam swoje ciało w ręcznik. Rozczesałam włosy i delikatnie się umalowałam. Założyłam to. Spryskałam się ulubionym zapachem i poszłam z Lou.
- Nie denerwuj się słońce. Będzie okey. Kocham cię kotku.- mówił to aby mnie uspokoić, a ściskał moją dłoń jakbym miała za chwilę rozpłynąć się.
- Louis słońce..- powiedziałam słodko.- KREW MI NIE DOPŁYWA W TEJ DŁONI!- warknęłam.
- No przepraszam.- objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się już błagam.
- Spoko.- zaśmiał się.
- Pani Moon?
- Już idę.- posłałam uśmiech Lou i poszłam z lekarzem.
- I jak?- spytałam lekko zdenerwowana.
- Wszystko okey. Tamte badania były pomylone. Spokojnie może pani zajść w ciąże i urodzić zdrowe dziecko.
- Ale bez żadnych tabletek i w ogóle?
- Tak. Może pani urodzić dziecko tak jak przed wypadkiem.
- Boże na szczęście. Czyli można już działać?
- Tak. Jeżeli zaszłaby pani w ową ciąże musiałabyś mieć wykonaną cesarkę, ale to tylko ten warunek. Jeśli chce pa...
- Sky, a nie pani.- drażniło mnie jak to powtarzał.
- Maks.- podał dłoń, a ja się zaśmiałam.
- Dokończ teraz.
- Planujesz ciąże?
- Tak.- odpowiedziałam twardo.
- Jak już będziesz to zadzwoń i będę twoim prowadzącym okey?
- Jasne. I dziękuję. Cześć.- powiedział i wyszłam z łzami cieknącymi po policzku. Kiedy Lou mnie zobaczył podszedł do mnie.
- Kochanie spokojnie, jest coś takiego jak in vitor.
- Louis pacanie. Mogę być w ciąży.- uśmiechnęłam się.
- Jak to?
- Badania ze szpitala były pomylone!- ucieszyłam się jak nie wiem. Tommo to samo. Podwiózł mnie do domu i gdzieś pojechał.
Opowiedziałam chłopakom wszytko po kolei. Byli szczęśliwi, że mogą być wujkami. Nie dziwię im się, jak Maks powiedział mi, że nie muszę brać leków żeby mieć dziecko szalałam z radości. Oczywiście w moim móżdżku.
Po jakiś 3 godzinach oczekiwania na Louis'a przyszedł do mnie Harry z jakimś pudłem.
- Ubierz to i za godzinę na dole.- uśmiechnął się do mnie.
- Po co?
- Nie pytaj się tylko rób co masz robić i idziemy.- uśmiechnął się do mnie, a ja robiłam co kazał.
Równo po godzinie byłam już gotowa.
- Wow!- powiedzieli chłopacy kiedy zeszłam.
- No to jedziemy młoda.- uśmiechnął się Liam. Nie wiedziałam o co chodzi, ale zaufałam im.
- Idziesz młoda, ale nie spierdol tego.- popchnął mnie delikatnie. Byłam tak zdezorientowana, że nie wiem. Szłam po jakiś płatkach róż. Scena jak z filmu, ale to co czekało mnie na końcu alejki mile mnie zaskoczyło. Piękny widok zwalił mnie z nóg. Obok tego wszystkiego stał Louis w garniturze.
- Kochanie to jest piękne.- powiedziałam i pocałowałam go czule.
- Ty jesteś piękna.- uśmiechnął się do mnie i przytulił. Usiedliśmy na jedno z "łóżek" i zajadaliśmy się truskawkami w czekoladzie. Było cudownie. A ciche cykanie świerszczy dodawała urok. Nagle poleciała cicha muzyka. Tommo wstał i podał mi dłoń.
- Zatańczysz?
- Jasne.- zaśmiałam się cicho i zaczęliśmy tańczyć. Nie wiedziała, że jest on taki romantyczny. Kiedy piosenka się skończyła ukląkł na kolano i wyjął coś z kieszeni.
- Sky przeszliśmy już razem wiele. Kocham cię jak nikt inny. Mam pytanie. Zostaniesz panią Tomlinson?- po mojej twarzy łzy leciały ciurkiem.
- Tak, Lou.- założył mi pierścionek na palec i mocno przytulił.- Boże, ale jest piękny. Ale po co tyle kasy w to pchałeś? Wystarczył by mi kapsel od Tymbarka.
- Ale ty jesteś romantyczna.- zaśmiał się.
- Ważne, że ty jesteś.- pocałowałam go.- Lou jest sprawa.
- Pierścionek ci się nie podoba?
- Nie! Jest śliczny. Chodzi o to, że na razie nie chcę się spieszyć z dzieckiem.
- To jest nasza decyzja i do niczego cię nie zmuszam.- uśmiechnął się szczerze, a mi kamień spadł z serca.- Ten dzień jest boski!
- Może być jeszcze lepszy.- powiedziałam przygryzając płatek jego ucha..
od autorki: a wy zboczuszki moje ;) za kilka dni będziecie mieć opisane ich "zabawy"
- Nie.- powiedziałam stanowczo.
- No proszę.
- Nie.
- Błagam.
- Nie.
- Proszę.
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie. Koniec tematu.- powiedziałam i ruszyłam do łazienki. Louis objął mnie od tyłu.- Powiedziałam coś.
- No okey.- i 10 minut tłumaczenia, że dam sobie radę sama pod prysznicem poskutkowało. Jej. Zaśmiałam się cicho i wzięłam szybki prysznic. Musiałam wydepilować okolice bikini przed wyjściem do lekarza. Jestem bardzo ciekawa. Szybko owinęłam swoje ciało w ręcznik. Rozczesałam włosy i delikatnie się umalowałam. Założyłam to. Spryskałam się ulubionym zapachem i poszłam z Lou.
- Nie denerwuj się słońce. Będzie okey. Kocham cię kotku.- mówił to aby mnie uspokoić, a ściskał moją dłoń jakbym miała za chwilę rozpłynąć się.
- Louis słońce..- powiedziałam słodko.- KREW MI NIE DOPŁYWA W TEJ DŁONI!- warknęłam.
- No przepraszam.- objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się już błagam.
- Spoko.- zaśmiał się.
- Pani Moon?
- Już idę.- posłałam uśmiech Lou i poszłam z lekarzem.
- I jak?- spytałam lekko zdenerwowana.
- Wszystko okey. Tamte badania były pomylone. Spokojnie może pani zajść w ciąże i urodzić zdrowe dziecko.
- Ale bez żadnych tabletek i w ogóle?
- Tak. Może pani urodzić dziecko tak jak przed wypadkiem.
- Boże na szczęście. Czyli można już działać?
- Tak. Jeżeli zaszłaby pani w ową ciąże musiałabyś mieć wykonaną cesarkę, ale to tylko ten warunek. Jeśli chce pa...
- Sky, a nie pani.- drażniło mnie jak to powtarzał.
- Maks.- podał dłoń, a ja się zaśmiałam.
- Dokończ teraz.
- Planujesz ciąże?
- Tak.- odpowiedziałam twardo.
- Jak już będziesz to zadzwoń i będę twoim prowadzącym okey?
- Jasne. I dziękuję. Cześć.- powiedział i wyszłam z łzami cieknącymi po policzku. Kiedy Lou mnie zobaczył podszedł do mnie.
- Kochanie spokojnie, jest coś takiego jak in vitor.
- Louis pacanie. Mogę być w ciąży.- uśmiechnęłam się.
- Jak to?
- Badania ze szpitala były pomylone!- ucieszyłam się jak nie wiem. Tommo to samo. Podwiózł mnie do domu i gdzieś pojechał.
Opowiedziałam chłopakom wszytko po kolei. Byli szczęśliwi, że mogą być wujkami. Nie dziwię im się, jak Maks powiedział mi, że nie muszę brać leków żeby mieć dziecko szalałam z radości. Oczywiście w moim móżdżku.
Po jakiś 3 godzinach oczekiwania na Louis'a przyszedł do mnie Harry z jakimś pudłem.
- Ubierz to i za godzinę na dole.- uśmiechnął się do mnie.
- Po co?
- Nie pytaj się tylko rób co masz robić i idziemy.- uśmiechnął się do mnie, a ja robiłam co kazał.
Równo po godzinie byłam już gotowa.
- Wow!- powiedzieli chłopacy kiedy zeszłam.
- No to jedziemy młoda.- uśmiechnął się Liam. Nie wiedziałam o co chodzi, ale zaufałam im.
- Idziesz młoda, ale nie spierdol tego.- popchnął mnie delikatnie. Byłam tak zdezorientowana, że nie wiem. Szłam po jakiś płatkach róż. Scena jak z filmu, ale to co czekało mnie na końcu alejki mile mnie zaskoczyło. Piękny widok zwalił mnie z nóg. Obok tego wszystkiego stał Louis w garniturze.
- Kochanie to jest piękne.- powiedziałam i pocałowałam go czule.
- Ty jesteś piękna.- uśmiechnął się do mnie i przytulił. Usiedliśmy na jedno z "łóżek" i zajadaliśmy się truskawkami w czekoladzie. Było cudownie. A ciche cykanie świerszczy dodawała urok. Nagle poleciała cicha muzyka. Tommo wstał i podał mi dłoń.
- Zatańczysz?
- Jasne.- zaśmiałam się cicho i zaczęliśmy tańczyć. Nie wiedziała, że jest on taki romantyczny. Kiedy piosenka się skończyła ukląkł na kolano i wyjął coś z kieszeni.
- Sky przeszliśmy już razem wiele. Kocham cię jak nikt inny. Mam pytanie. Zostaniesz panią Tomlinson?- po mojej twarzy łzy leciały ciurkiem.
- Tak, Lou.- założył mi pierścionek na palec i mocno przytulił.- Boże, ale jest piękny. Ale po co tyle kasy w to pchałeś? Wystarczył by mi kapsel od Tymbarka.
- Ale ty jesteś romantyczna.- zaśmiał się.
- Ważne, że ty jesteś.- pocałowałam go.- Lou jest sprawa.
- Pierścionek ci się nie podoba?
- Nie! Jest śliczny. Chodzi o to, że na razie nie chcę się spieszyć z dzieckiem.
- To jest nasza decyzja i do niczego cię nie zmuszam.- uśmiechnął się szczerze, a mi kamień spadł z serca.- Ten dzień jest boski!
- Może być jeszcze lepszy.- powiedziałam przygryzając płatek jego ucha..
od autorki: a wy zboczuszki moje ;) za kilka dni będziecie mieć opisane ich "zabawy"
sobota, 22 czerwca 2013
Rozdział 28
Cały czas ktoś jest przy mnie. Nie mam pojęcia kto, ale czuję czyjąś obecność. Nie wiem ile już tak śpię, ale chcę się wybudzić. Wczoraj rozmowy były jednym dźwiękiem, a dziś są bardziej zrozumiałe. Może w końcu się budzę?
- Kochanie.. Ja wiem, że jesteś na mnie zła i boisz mi się zaufać, ale cię kocham. Proszę cię wróć do nas. Ja nie umiem bez ciebie żyć.- teraz miałam pewność, że to Louis. Był przy mnie cały czas. Nawet pamiętam co się stało. Lou siedział ze mną, a ja spałam. Przyszedł Tayler i zaczął kłócić się z Marchewą. Obwiniał go za moją próbę samobójczą i pobili się. Ja jak zawsze musiałam coś powiedzieć i dostałam. No kurwa! Ja chcę już wstać! Ej moje głupie szare komórki (jak tam jeszcze jesteście) P-O-B-U-D-K-A!
oczami: Louis'a
Cały czas siedzę z nią i trzymam jej wątłą rękę. Ile bym dał żeby cofnąć czas do momentu kiedy się spotkaliśmy. Mogłaby znów mnie nawalać i wrzeszczeć. Nie sądziłem, że nasze sprawy się tak potoczą. Że będę miał dziecko, którego nie będę chciał. Plus to, że zraniłem ją tyle razy. Nienawidzę się za to. Wykończony usnąłem. Po jakimś czasie poczułem, że ktoś głaszcze moją dłoń. Otworzyłem oczy..
- Boże Sky.- uśmiechnąłem się z łzami w oczach.
- Hej Louis.- też chciała się wysilić na uśmiech, ale nie miały siły.
- Nic nie rób. Ja pójdę po lekarza.- poklepałem ją po dłoni i poszedłem po niego.
- Wszytko jest okey. Za jakieś trzy dni powinna pani wyjść ze szpitala.- uśmiechnął się lekarz.- Mogę z panem porozmawiać?
- Yhy.- spojrzałem na brunetkę i wyszedłem z nim.
- No więc wszystko jest z nią dobrze, ale musi mieć ją pan na oku przez tydzień.
- To zrozumiałe.
- Powinniśmy wysłać ją do psychiatryka na miesiąc lub dwa bo to była próba samobójcza. Ale uznaliśmy, że to było by zbyt przytłaczające dla niej.
- Rozumiem.
- Więc przez miesiąc, po dwie godziny będzie miała spotkanie z psychologiem.
- Jasne, coś jeszcze?
- Nie. Może pan już iść do ukochanej.- puścił mi oczko.
- Masz siedzieć tydzień w domu.- powiedziałem dziewczynie żeby uspokoić jej ciekawość. Postanowiłem nic jej o tym nie mówić bo by się tylko zdenerwowała.
- Louis idź do domu.
- Nie.
- Louis!
- Nie!
- Boże..
- Louis, a nie Boże.
- Przywalić ci?- spytała całkiem poważnie.- Chłopacy posiedzieli i pojechali, a ty nie możesz?
- Nie.
- Czemu?
- Bo chcę być obok ciebie.
- To słodkie, ale musisz w końcu odpocząć.
- Nie muszę.
- No to chodź.- przesunęła mi się kawałek żebym mógł położyć się obok niej. Leżeliśmy jak kiedyś.
- Sky?
- Tak?
- Czy my jesteśmy parą czy nie?
- Jesteśmy.- powiedziała i złączyła nasze dłonie dając mi buziaka. - Zaśpiewaj mi.
- Ale co?
- Look after you.
oczami: Sky
Uwielbiam jak on śpiewa. Ma tak słodki głos, a ta piosenka eksponuje go. Kiedy skończył śpiewać zapanowała cisza, którą przerwałam.
- Myślałeś kiedyś o nas tylko, że za kilka lat?- wyrzuciłam z siebie bawiąc się naszymi dłońmi.
- I to nie raz.
- A co konkretnie?
- Ja i ty po ślubie z dwójką dzieci. Chciałbyś założyć rodzinę.. ze mną?
- Tak.- odpowiedziałam szczerze. Między nami była cisza, która koiła. Światła zgaszone, a ja w jego silnych ramionach.
- Umów mnie do ginekologa.- powiedziałam.
- Po co?
- Chcę się leczyć. Chcę urodzić dziecko, ale nie z probówki tylko sama z siebie.
- Jesteś pewna?
- Tak Louis.
- Nie ma sprawy.- dał mi soczystego buziaka w usta. Oparłam głowę o jego ramię i powoli zasypiałam. On powoli jeździł ręką po moich plecach. Przechodziły mnie miłe dreszcze. Z każdym pocałunkiem i dotykiem zakochuje się w nim od nowa. To dziwne, ale on nadal tak na mnie działa.
od autorki: mam nadzieje że się podoba? Komentujcie
- Kochanie.. Ja wiem, że jesteś na mnie zła i boisz mi się zaufać, ale cię kocham. Proszę cię wróć do nas. Ja nie umiem bez ciebie żyć.- teraz miałam pewność, że to Louis. Był przy mnie cały czas. Nawet pamiętam co się stało. Lou siedział ze mną, a ja spałam. Przyszedł Tayler i zaczął kłócić się z Marchewą. Obwiniał go za moją próbę samobójczą i pobili się. Ja jak zawsze musiałam coś powiedzieć i dostałam. No kurwa! Ja chcę już wstać! Ej moje głupie szare komórki (jak tam jeszcze jesteście) P-O-B-U-D-K-A!
oczami: Louis'a
Cały czas siedzę z nią i trzymam jej wątłą rękę. Ile bym dał żeby cofnąć czas do momentu kiedy się spotkaliśmy. Mogłaby znów mnie nawalać i wrzeszczeć. Nie sądziłem, że nasze sprawy się tak potoczą. Że będę miał dziecko, którego nie będę chciał. Plus to, że zraniłem ją tyle razy. Nienawidzę się za to. Wykończony usnąłem. Po jakimś czasie poczułem, że ktoś głaszcze moją dłoń. Otworzyłem oczy..
- Boże Sky.- uśmiechnąłem się z łzami w oczach.
- Hej Louis.- też chciała się wysilić na uśmiech, ale nie miały siły.
- Nic nie rób. Ja pójdę po lekarza.- poklepałem ją po dłoni i poszedłem po niego.
- Wszytko jest okey. Za jakieś trzy dni powinna pani wyjść ze szpitala.- uśmiechnął się lekarz.- Mogę z panem porozmawiać?
- Yhy.- spojrzałem na brunetkę i wyszedłem z nim.
- No więc wszystko jest z nią dobrze, ale musi mieć ją pan na oku przez tydzień.
- To zrozumiałe.
- Powinniśmy wysłać ją do psychiatryka na miesiąc lub dwa bo to była próba samobójcza. Ale uznaliśmy, że to było by zbyt przytłaczające dla niej.
- Rozumiem.
- Więc przez miesiąc, po dwie godziny będzie miała spotkanie z psychologiem.
- Jasne, coś jeszcze?
- Nie. Może pan już iść do ukochanej.- puścił mi oczko.
- Masz siedzieć tydzień w domu.- powiedziałem dziewczynie żeby uspokoić jej ciekawość. Postanowiłem nic jej o tym nie mówić bo by się tylko zdenerwowała.
- Louis idź do domu.
- Nie.
- Louis!
- Nie!
- Boże..
- Louis, a nie Boże.
- Przywalić ci?- spytała całkiem poważnie.- Chłopacy posiedzieli i pojechali, a ty nie możesz?
- Nie.
- Czemu?
- Bo chcę być obok ciebie.
- To słodkie, ale musisz w końcu odpocząć.
- Nie muszę.
- No to chodź.- przesunęła mi się kawałek żebym mógł położyć się obok niej. Leżeliśmy jak kiedyś.
- Sky?
- Tak?
- Czy my jesteśmy parą czy nie?
- Jesteśmy.- powiedziała i złączyła nasze dłonie dając mi buziaka. - Zaśpiewaj mi.
- Ale co?
- Look after you.
oczami: Sky
Uwielbiam jak on śpiewa. Ma tak słodki głos, a ta piosenka eksponuje go. Kiedy skończył śpiewać zapanowała cisza, którą przerwałam.
- Myślałeś kiedyś o nas tylko, że za kilka lat?- wyrzuciłam z siebie bawiąc się naszymi dłońmi.
- I to nie raz.
- A co konkretnie?
- Ja i ty po ślubie z dwójką dzieci. Chciałbyś założyć rodzinę.. ze mną?
- Tak.- odpowiedziałam szczerze. Między nami była cisza, która koiła. Światła zgaszone, a ja w jego silnych ramionach.
- Po co?
- Chcę się leczyć. Chcę urodzić dziecko, ale nie z probówki tylko sama z siebie.
- Jesteś pewna?
- Tak Louis.
- Nie ma sprawy.- dał mi soczystego buziaka w usta. Oparłam głowę o jego ramię i powoli zasypiałam. On powoli jeździł ręką po moich plecach. Przechodziły mnie miłe dreszcze. Z każdym pocałunkiem i dotykiem zakochuje się w nim od nowa. To dziwne, ale on nadal tak na mnie działa.
od autorki: mam nadzieje że się podoba? Komentujcie
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Rozdział 27
Aż nagle do sali wpadł Tay, na całe szczęście Sky spała.
- Co ty..
- Zamknij się!- walnął mnie z pięści.
- Co ty odwalasz?!
- Zostaw ją, bo to przez ciebie.
- Nieprawda!- broniłem się.
- Prawda debilu!
- Tayler, Lou ma racje.- powiedziała dziewczyna. Musiała obudzić się przez krzyk. Nie dziwie się bo Tayler drze się jak nie wiem.
- Zamknij się!
- Nie krzycz na mnie debilu! Olewasz mnie od jakiegoś miesiąca, zdradzasz mnie z byłą Lou i masz czelność oskarżać go- pokazała na mnie.- choć sam nie jesteś lepszy! Nienawidzę cię! Szkoda, że nie zamknęli cię w tym więzieniu! Byłam głupia, że zaufałam ci!-powiedziała mu baardzo głośno, a on ją uderzył. Zbyt mocno. Od razu oderwałem go od niej. Dostał i tak zaczęliśmy się bić. Po jakiś 2 minutach do pokoju wpadł ochroniarz i wyciągną chłopaka. Otarłem nos z krwi i podszedłem do Sky. Była nie przytomna..
- Boże ja go zamorduje.- powiedział Harry chodząc po korytarzu.
- Czy on musiał odwalić coś takiego? A ja mu zaczynałem ufać.- stwierdził Zayn.
- Ile ona się wycierpiała..- dodał Liam.
Siedzieliśmy jakąś godzinę aż wyszedł do nas lekarz.
- Co z nią?- zapytałem.
- Ona nie żyje..- trzy słowa odbijały się echem w mojej głowie.
- Co?! Ona nie mogła.- zacząłem płakać jak mały chłopiec. Przecież jedyne szczęście jakie mam musi żyć!
- Nie no żartuję, jest tylko w śpiączce.
- Kurwa to nie było śmieszne!- wrzasnąłem. Wkurzył mnie ten lekarz. Jak można wymyślić tak durny dowcip?!
- Kiedy się wybudzi?- spytał Niall.
- Za jakieś dwa albo trzy dni.
- Co się w ogóle stało?- wypytywał dalej.
- Po tym jak została uderzona upadła i miała mały problem z oddychaniem. Jest w śpiączce farmakologicznej żeby nie czuła zbyt mocno bólu.
Chłopacy po 22 poszli do domu, a ja jednak zostałem przy niej. Głaskałem jej dłoń. Było mi jej tak szkoda. Wycierpiała się tyle przez mnie.
- Kocham cię mała. Jakby ci się coś stało nie wybaczył bym sobie. Jestem idiotą, ale twoim. Musisz być silna kochanie. Dla siebie. Dla mnie. Dla nas. Kocham cię słońce najbardziej na świecie.- po mojej twarzy leciały mi łzy.- Byłem z nią żeby zapomnieć o tobie. Bałem się, że cię nie odzyskam. Kocham cię.- nie mogę uwierzyć, że znów wyznaje jej to w szpitalu. Czemu nie mam odwagi powiedzieć jej tego w prost?
oczami: Harry'ego
Biedna Sky. Ile ona się wycierpiała.
- Harry?- zapytał Niall.
- Tak?
- Jesteś zły na Lou?
- Za co?
- No za tą całą akcje ze Sky.
- Może na początku bo w końcu to moja przyrodnia siostra, ale widzę, że zależy mu na niej więc ma moje błogosławieństwo.- uśmiechnąłem się życzliwie i poszedłem do siebie. Postanowiłem napisać sms'a Louis'owi "kiedy Sky się obudzi daj znać ;)". Wyczerpany dzisiejszą akcję poszedłem spać.
od autorki: hej nie mam zbytnio czasu na dodawanie dłuższego rozdziału :/
jak bd miała czas dodam
za błędy ortograficzne, literówki lub inne przepraszam
- Co ty..
- Zamknij się!- walnął mnie z pięści.
- Co ty odwalasz?!
- Zostaw ją, bo to przez ciebie.
- Nieprawda!- broniłem się.
- Prawda debilu!
- Tayler, Lou ma racje.- powiedziała dziewczyna. Musiała obudzić się przez krzyk. Nie dziwie się bo Tayler drze się jak nie wiem.
- Zamknij się!
- Nie krzycz na mnie debilu! Olewasz mnie od jakiegoś miesiąca, zdradzasz mnie z byłą Lou i masz czelność oskarżać go- pokazała na mnie.- choć sam nie jesteś lepszy! Nienawidzę cię! Szkoda, że nie zamknęli cię w tym więzieniu! Byłam głupia, że zaufałam ci!-powiedziała mu baardzo głośno, a on ją uderzył. Zbyt mocno. Od razu oderwałem go od niej. Dostał i tak zaczęliśmy się bić. Po jakiś 2 minutach do pokoju wpadł ochroniarz i wyciągną chłopaka. Otarłem nos z krwi i podszedłem do Sky. Była nie przytomna..
- Boże ja go zamorduje.- powiedział Harry chodząc po korytarzu.
- Czy on musiał odwalić coś takiego? A ja mu zaczynałem ufać.- stwierdził Zayn.
- Ile ona się wycierpiała..- dodał Liam.
Siedzieliśmy jakąś godzinę aż wyszedł do nas lekarz.
- Co z nią?- zapytałem.
- Ona nie żyje..- trzy słowa odbijały się echem w mojej głowie.
- Co?! Ona nie mogła.- zacząłem płakać jak mały chłopiec. Przecież jedyne szczęście jakie mam musi żyć!
- Nie no żartuję, jest tylko w śpiączce.
- Kurwa to nie było śmieszne!- wrzasnąłem. Wkurzył mnie ten lekarz. Jak można wymyślić tak durny dowcip?!
- Kiedy się wybudzi?- spytał Niall.
- Za jakieś dwa albo trzy dni.
- Co się w ogóle stało?- wypytywał dalej.
- Po tym jak została uderzona upadła i miała mały problem z oddychaniem. Jest w śpiączce farmakologicznej żeby nie czuła zbyt mocno bólu.
Chłopacy po 22 poszli do domu, a ja jednak zostałem przy niej. Głaskałem jej dłoń. Było mi jej tak szkoda. Wycierpiała się tyle przez mnie.
- Kocham cię mała. Jakby ci się coś stało nie wybaczył bym sobie. Jestem idiotą, ale twoim. Musisz być silna kochanie. Dla siebie. Dla mnie. Dla nas. Kocham cię słońce najbardziej na świecie.- po mojej twarzy leciały mi łzy.- Byłem z nią żeby zapomnieć o tobie. Bałem się, że cię nie odzyskam. Kocham cię.- nie mogę uwierzyć, że znów wyznaje jej to w szpitalu. Czemu nie mam odwagi powiedzieć jej tego w prost?
oczami: Harry'ego
Biedna Sky. Ile ona się wycierpiała.
- Harry?- zapytał Niall.
- Tak?
- Jesteś zły na Lou?
- Za co?
- No za tą całą akcje ze Sky.
- Może na początku bo w końcu to moja przyrodnia siostra, ale widzę, że zależy mu na niej więc ma moje błogosławieństwo.- uśmiechnąłem się życzliwie i poszedłem do siebie. Postanowiłem napisać sms'a Louis'owi "kiedy Sky się obudzi daj znać ;)". Wyczerpany dzisiejszą akcję poszedłem spać.
od autorki: hej nie mam zbytnio czasu na dodawanie dłuższego rozdziału :/
jak bd miała czas dodam
za błędy ortograficzne, literówki lub inne przepraszam
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Rozdział 26
oczami: Louis'a
- Sądzisz, że oglądała?- zapytałem Zayn'a. Nie wiem nawet czy wiedziała o tym wywiadzie.
- Na pewno.- uśmiechnął się ciepło.- Która godzina?
- Nie wiem. Telefon mi padł.
- 14.30.- powiedział Niall.
Paul odwiózł nas od razu do domu. Kiedy tylko weszliśmy poszedłem podłączyć telefon.
- Obiad!- zawołał Harry.
- Już.- zauważyłem jakąś wiadomość, ale mój brzuch domagał się jedzenia więc zszedłem do chłopaków.
- Co jemy?
- Pizza!- zawołali chórem. Zaśmiałem się lekko i usiadłem przy stole.
- No dajesz Lokers!- wołał Liam.
- Przegrasz.
- Nie prawda!- oburzał się Daddy.
- Ej Louis telefon ci dzwoni.- czarnowłosy podał mi telefon.
- Halo?
- Pan Louis?
- Tak.
- Dzwonię ze szpitala świętej Barbary. Chcę pana zawiadomić, że pańska dziewczyna Skayler Moon jest w szpitalu w ciężkim stanie. Bardzo proszę o przywiezienie kilku rzeczy i o spotkanie się z lekarzem prowadzącym. Do widzenia.- kiedy ona to wszystko powiedziała rzuciłem telefonem o podłogę. Chłopacy spojrzeli na mnie stopując grę. Ja usiadłem na podłodze i płakałem. Płakałem jak małe dziecko.
- Louis co jest?
- Sky jest w szpitalu..- powiedziałem łamiącym głosem.
- Jak to?- spytał zaskoczony Liam.
- Nie wiem. Powiedzieli, że jest w ciężkim stanie. Mam przywieźć jej rzeczy i pogadać z lekarzem.- powiedziałem i poszedłem do jej byłego pokoju. Po tej całej wyprowadzce zostawiła kilka rzeczy, które spakowałem.
- Jedziecie ze mną?
- Tak.- wszyscy zapakowaliśmy się do vana i pojechaliśmy. Kiedy tylko byliśmy na miejscu wpadłem jak torpeda na recepcje.
- Gidzie jest Skyler Moon?
- Sala 239.- od razu pobiegłem. Przed salą był lekarz. Nie wpuścił mnie tam.
- Proszę pana na rozmowę.- pokiwałem głową i ruszyłem za nim.
- Skąd mieliście mój numer?- spytałem.
- Miała pański numer wyświetlony.
- A co z nią?
- Miała nie udaną próbę samobójczą.
- Co?- zdziwiłem się.
- Nie wiem co było powodem. Nie chcę z nami rozmawiać nawet. Teraz śpi. Straciła dużo krwi, ale wszystko okey.
- Na pewno?
- Tak. Jeżeli miałby pan czas proszę z nią porozmawiać.
- Jasne.- załamany wyszedłem. Chłopacy siedzieli w poczekalni. Usiadłem przy ścianie i zacząłem płakać.
- Co jej jest?- spytał cicho Harry. Wiem, że się martwił bo pokochał ją jak własną siostrę.
- Chciała się zabić.
- Jaki był powód?- dopytywał się.
- Nie chcę rozmawiać z lekarzem.- spojrzałem na telefon. A dokładniej na wiadomość. Była ona od Sky.
- Sądzisz, że oglądała?- zapytałem Zayn'a. Nie wiem nawet czy wiedziała o tym wywiadzie.
- Na pewno.- uśmiechnął się ciepło.- Która godzina?
- Nie wiem. Telefon mi padł.
- 14.30.- powiedział Niall.
Paul odwiózł nas od razu do domu. Kiedy tylko weszliśmy poszedłem podłączyć telefon.
- Obiad!- zawołał Harry.
- Już.- zauważyłem jakąś wiadomość, ale mój brzuch domagał się jedzenia więc zszedłem do chłopaków.
- Co jemy?
- Pizza!- zawołali chórem. Zaśmiałem się lekko i usiadłem przy stole.
- No dajesz Lokers!- wołał Liam.
- Przegrasz.
- Nie prawda!- oburzał się Daddy.
- Ej Louis telefon ci dzwoni.- czarnowłosy podał mi telefon.
- Halo?
- Pan Louis?
- Tak.
- Dzwonię ze szpitala świętej Barbary. Chcę pana zawiadomić, że pańska dziewczyna Skayler Moon jest w szpitalu w ciężkim stanie. Bardzo proszę o przywiezienie kilku rzeczy i o spotkanie się z lekarzem prowadzącym. Do widzenia.- kiedy ona to wszystko powiedziała rzuciłem telefonem o podłogę. Chłopacy spojrzeli na mnie stopując grę. Ja usiadłem na podłodze i płakałem. Płakałem jak małe dziecko.
- Louis co jest?
- Sky jest w szpitalu..- powiedziałem łamiącym głosem.
- Jak to?- spytał zaskoczony Liam.
- Nie wiem. Powiedzieli, że jest w ciężkim stanie. Mam przywieźć jej rzeczy i pogadać z lekarzem.- powiedziałem i poszedłem do jej byłego pokoju. Po tej całej wyprowadzce zostawiła kilka rzeczy, które spakowałem.
- Jedziecie ze mną?
- Tak.- wszyscy zapakowaliśmy się do vana i pojechaliśmy. Kiedy tylko byliśmy na miejscu wpadłem jak torpeda na recepcje.
- Gidzie jest Skyler Moon?
- Sala 239.- od razu pobiegłem. Przed salą był lekarz. Nie wpuścił mnie tam.
- Proszę pana na rozmowę.- pokiwałem głową i ruszyłem za nim.
- Skąd mieliście mój numer?- spytałem.
- Miała pański numer wyświetlony.
- A co z nią?
- Miała nie udaną próbę samobójczą.
- Co?- zdziwiłem się.
- Nie wiem co było powodem. Nie chcę z nami rozmawiać nawet. Teraz śpi. Straciła dużo krwi, ale wszystko okey.
- Na pewno?
- Tak. Jeżeli miałby pan czas proszę z nią porozmawiać.
- Jasne.- załamany wyszedłem. Chłopacy siedzieli w poczekalni. Usiadłem przy ścianie i zacząłem płakać.
- Co jej jest?- spytał cicho Harry. Wiem, że się martwił bo pokochał ją jak własną siostrę.
- Chciała się zabić.
- Jaki był powód?- dopytywał się.
- Nie chcę rozmawiać z lekarzem.- spojrzałem na telefon. A dokładniej na wiadomość. Była ona od Sky.
Oglądałam wasz wywiad. Ja też nadal cię kocham.
Przepraszam, że robię wam tyle problemów.
Żegnajcie na zawsze. Może kiedyś
spotkamy się po drugiej stronie.
Wasza wiecznie kochając Sky.
- To przez mnie.- powiedziałem cicho.
- Co?- zapytał Zayn.
- To przez mnie! Ona chciała się zabić!
- Ale czemu?- pytał podenerwowany Harry.
- Nie gada z lekarzami, ale to przez to, że ją zraniłem.
- Louis zawaliłeś to prawda.
- I to nie raz.- dodałem.
- Ale walczysz o nią.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Jak się tylko obudzi to ruszasz do niej dupę.
- Boję się.
- Proszę!- zawołali wszyscy.
3 godziny później...
Siedzieliśmy i czekaliśmy na zgodę aby ją odwiedzić. W końcu lekarz się zlitował i pozwolił mi do niej wejść. Kiedy tak leżała odwrócona do okna chciało mi się płakać. Nie widziałem jej tak dawno. Naturalne włosy, zdrowa cera. Jest śliczna, ale ja ZNÓW doceniam to po wypadku.
- Sky ja...
- Cii.- powiedziała i wtuliła się we mnie. Czułem jak płakała. Mi też chciało się płakać. Jakieś 10 minut później oderwała się od mnie.
- Ja przepraszam Lou.- spuściła głowę.
- Po co to zrobiłaś?- spytałem.
- Bo spotkałam wasze fanki..
- Dlatego?
- Nie przerywaj pajacu!- uśmiechnąłem się bo tęskniłem za jej docinkami.- Jedna gadała, że pasujemy do siebie i widać, że mnie kochasz i powinniśmy być razem. Ale druga wyzwała mnie i powiedziała, że jesteś dla mnie za dobry, a ja tego nie doceniam. Już dużo dziewczyn mi tak pisało. Nie chciałam być dla was ciężarem dlatego to zrobiłam. Żebyście nie tracili fanów.- po jej policzku spłynęło kilka łez.
- Jeżeli fani odwracają się od nas z powodu naszych miłości.- złapałem ją za dłoń.- To nigdy nimi nie byli.- powiedziałem, a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam.
- Ja też.- siedzieliśmy tak nie wiem ile. Ale ona usnęła. Byłem przy niej całą noc aż nagle...
od autorki: ta dam! już 26 :D a żeby nie kończyć za szybko bloga dodam kolejny problem :) i Tay mi pomoże :) Komentujcie i zapraszam na nowego bloga :P
- Co?- zapytał Zayn.
- To przez mnie! Ona chciała się zabić!
- Ale czemu?- pytał podenerwowany Harry.
- Nie gada z lekarzami, ale to przez to, że ją zraniłem.
- Louis zawaliłeś to prawda.
- I to nie raz.- dodałem.
- Ale walczysz o nią.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Jak się tylko obudzi to ruszasz do niej dupę.
- Boję się.
- Proszę!- zawołali wszyscy.
3 godziny później...
Siedzieliśmy i czekaliśmy na zgodę aby ją odwiedzić. W końcu lekarz się zlitował i pozwolił mi do niej wejść. Kiedy tak leżała odwrócona do okna chciało mi się płakać. Nie widziałem jej tak dawno. Naturalne włosy, zdrowa cera. Jest śliczna, ale ja ZNÓW doceniam to po wypadku.
- Sky ja...
- Cii.- powiedziała i wtuliła się we mnie. Czułem jak płakała. Mi też chciało się płakać. Jakieś 10 minut później oderwała się od mnie.
- Ja przepraszam Lou.- spuściła głowę.
- Po co to zrobiłaś?- spytałem.
- Bo spotkałam wasze fanki..
- Dlatego?
- Nie przerywaj pajacu!- uśmiechnąłem się bo tęskniłem za jej docinkami.- Jedna gadała, że pasujemy do siebie i widać, że mnie kochasz i powinniśmy być razem. Ale druga wyzwała mnie i powiedziała, że jesteś dla mnie za dobry, a ja tego nie doceniam. Już dużo dziewczyn mi tak pisało. Nie chciałam być dla was ciężarem dlatego to zrobiłam. Żebyście nie tracili fanów.- po jej policzku spłynęło kilka łez.
- Jeżeli fani odwracają się od nas z powodu naszych miłości.- złapałem ją za dłoń.- To nigdy nimi nie byli.- powiedziałem, a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam.
- Ja też.- siedzieliśmy tak nie wiem ile. Ale ona usnęła. Byłem przy niej całą noc aż nagle...
od autorki: ta dam! już 26 :D a żeby nie kończyć za szybko bloga dodam kolejny problem :) i Tay mi pomoże :) Komentujcie i zapraszam na nowego bloga :P
niedziela, 9 czerwca 2013
Ta dam!
to tylko fragment nowego opowiadania. Mam nadzieję, że wpadniecie ;) TU
piątek, 7 czerwca 2013
Rozdział 25
rok później...
Już minął rok odkąd nie rozmawiałam z Lou. I powiem wam, że czuję się dobrze z tym. On próbował do mnie dzwonić i takie tam, ale ja nie odbierałam. Nie mogłam być naiwna i lecieć od razu do niego. To nie w moim stylu. Jak mi się żyje z Tayler'em? Sama nie wiem. Jestem z nim, ale sądzę, że on coś ukrywa.
- Idę do parku pojeździć.- powiedział chłopak i wyszedł. Nawet nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć. Machnęłam tylko ręką i poszłam do kuchni. Wzięłam swoje ulubione musli i rozsiadłam się przed telewizorem. Programy były tak nudne, że specjalnie je przewijałam. Ale w pewnym momencie natrafiłam na wywiad One Direction na żywo. Z braku laku zaczęłam go oglądać.
- Jak wasze sprawy sercowe?- zapytała prowadząca.
- Ja nadal jestem z Perrie, Liam z Danielle, a Harry i Niall są wolni.- wyjaśnił czarnowłosy.
- Czyli Louis jest sam?- zapytałam sama siebie na głos.
- Powiedz nam Louis jak tam z Britney? Czyżbyście nie byli już razem?- aa to tak ma ta wywłoka na imię. Bosko.
- Jak wiecie rzekomo była ze mną w ciąży.
- Tak tyle wiemy. Ale co dalej?- przerwała mu.
- Okazało się, że test który mi pokazała był mojej byłej dziewczyny Skayler. Chciała mówić mi dziecko żebym jej nie rzucił. Ale teraz jestem już wolny.- uśmiechnął się blado. Serce mi kołatało jak głupie. Bałam się, że padnie pytanie o mnie.
- A co ze Sky?- no kurde no. Westchnął przymykając oczy. No dawaj zdradziecka szmato. Powiedz prawdę idioto! Teraz się łajzo nie wykręcisz się... Boże co ja się tak nakręciłam? CICHO MYŚLI!
- Straciłem z nią kontakt i nadzieje, że mi wybaczy. Zrobiłem coś okropnego. Nie raz ją raniłem. Wiedziałem o tym, ale robiłem to od nowa. Najpierw okłamałem ją i zraniłem. Później nie chciałem dziecka i znów ją zraniłem. Po wypadku okłamałem, że jestem jej chłopakiem i znów ją zraniłem. Kiedy tamtej nocy przyszła do mnie i powiedziała, że mnie kocha.. znów ją zraniłem. Jeżeli to oglądasz to przepraszam. Chcę żebyś mi wybaczyła. Nienawidzę się za to. Błagam cię o wybaczenie.- miał szklany w oczach.- Ja wiem, że tak trudno jest ci zaufać skoro tyle razy zawaliłem. Ale wiedz, że cię kocham.
Przebrałam się i poszłam na spacer do parku. Musiałam pozbierać myśli. Ten rok był bez niego okropny, ale wiem, że nie mogę z nim być bo znów mnie zrani. Szłam sobie dalej i zauważyłam Tay'a w objęciach tej całej Britney. Miałam dość tego wszy... Czekaj, zwolnij, zawróć.. CO?! Mojego chłopaka i tą jędze?!
- Kocham cię wiesz?- powiedział.
- To zerwij z nią.
- Już niedługo.- zamruczał jej do ucha.
- Nie musisz już. Zrobię to za ciebie. To koniec.- powiedziałam z łzami w oczach i poszłam przed siebie. Na drodze napotkałam jedną fankę. Na oko miała gdzieś tak 14 lat.
- Ojej to ty jesteś Skay?
- Tak.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
- Ale po co skoro nie jestem sławna?
- Jesteś! Każdy wie, że jesteś wielką miłością Lou. Oglądałam dziś ten wywiad i się popłakałam. Powinniście być razem.- uśmiechnęła się co odwzajemniłam.Zrobiłyśmy sobie zdjęcie i poszłam dalej. Znów napotkałam fankę chłopaków.
- To ty jesteś Sky?
- Tak.
- Masz się suko odwalić od Louis'a! On jest dla ciebie za dobry! Popadł w depresje, a ty nic! Nie doceniasz go! Nie zasługujesz na niego! Nawet pies byłby lepszy niż ty.- odeszłam od niej. I podjęłam pewny krok. Usiadłam na ławce, wyjęłam żyletkę i ...
od autorki: hej mordki! no i to jest 25 rozdział cieszycie się?
Ja też. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu i nie
jesteście źli, że tak zakończyłam rozdział, prawda?
Liczę na waszą opinie :)
Już minął rok odkąd nie rozmawiałam z Lou. I powiem wam, że czuję się dobrze z tym. On próbował do mnie dzwonić i takie tam, ale ja nie odbierałam. Nie mogłam być naiwna i lecieć od razu do niego. To nie w moim stylu. Jak mi się żyje z Tayler'em? Sama nie wiem. Jestem z nim, ale sądzę, że on coś ukrywa.
- Idę do parku pojeździć.- powiedział chłopak i wyszedł. Nawet nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć. Machnęłam tylko ręką i poszłam do kuchni. Wzięłam swoje ulubione musli i rozsiadłam się przed telewizorem. Programy były tak nudne, że specjalnie je przewijałam. Ale w pewnym momencie natrafiłam na wywiad One Direction na żywo. Z braku laku zaczęłam go oglądać.
- Jak wasze sprawy sercowe?- zapytała prowadząca.
- Ja nadal jestem z Perrie, Liam z Danielle, a Harry i Niall są wolni.- wyjaśnił czarnowłosy.
- Czyli Louis jest sam?- zapytałam sama siebie na głos.
- Powiedz nam Louis jak tam z Britney? Czyżbyście nie byli już razem?- aa to tak ma ta wywłoka na imię. Bosko.
- Jak wiecie rzekomo była ze mną w ciąży.
- Tak tyle wiemy. Ale co dalej?- przerwała mu.
- Okazało się, że test który mi pokazała był mojej byłej dziewczyny Skayler. Chciała mówić mi dziecko żebym jej nie rzucił. Ale teraz jestem już wolny.- uśmiechnął się blado. Serce mi kołatało jak głupie. Bałam się, że padnie pytanie o mnie.
- A co ze Sky?- no kurde no. Westchnął przymykając oczy. No dawaj zdradziecka szmato. Powiedz prawdę idioto! Teraz się łajzo nie wykręcisz się... Boże co ja się tak nakręciłam? CICHO MYŚLI!
- Straciłem z nią kontakt i nadzieje, że mi wybaczy. Zrobiłem coś okropnego. Nie raz ją raniłem. Wiedziałem o tym, ale robiłem to od nowa. Najpierw okłamałem ją i zraniłem. Później nie chciałem dziecka i znów ją zraniłem. Po wypadku okłamałem, że jestem jej chłopakiem i znów ją zraniłem. Kiedy tamtej nocy przyszła do mnie i powiedziała, że mnie kocha.. znów ją zraniłem. Jeżeli to oglądasz to przepraszam. Chcę żebyś mi wybaczyła. Nienawidzę się za to. Błagam cię o wybaczenie.- miał szklany w oczach.- Ja wiem, że tak trudno jest ci zaufać skoro tyle razy zawaliłem. Ale wiedz, że cię kocham.
Przebrałam się i poszłam na spacer do parku. Musiałam pozbierać myśli. Ten rok był bez niego okropny, ale wiem, że nie mogę z nim być bo znów mnie zrani. Szłam sobie dalej i zauważyłam Tay'a w objęciach tej całej Britney. Miałam dość tego wszy... Czekaj, zwolnij, zawróć.. CO?! Mojego chłopaka i tą jędze?!
- Kocham cię wiesz?- powiedział.
- To zerwij z nią.
- Już niedługo.- zamruczał jej do ucha.
- Nie musisz już. Zrobię to za ciebie. To koniec.- powiedziałam z łzami w oczach i poszłam przed siebie. Na drodze napotkałam jedną fankę. Na oko miała gdzieś tak 14 lat.
- Ojej to ty jesteś Skay?
- Tak.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
- Ale po co skoro nie jestem sławna?
- Jesteś! Każdy wie, że jesteś wielką miłością Lou. Oglądałam dziś ten wywiad i się popłakałam. Powinniście być razem.- uśmiechnęła się co odwzajemniłam.Zrobiłyśmy sobie zdjęcie i poszłam dalej. Znów napotkałam fankę chłopaków.
- To ty jesteś Sky?
- Tak.
- Masz się suko odwalić od Louis'a! On jest dla ciebie za dobry! Popadł w depresje, a ty nic! Nie doceniasz go! Nie zasługujesz na niego! Nawet pies byłby lepszy niż ty.- odeszłam od niej. I podjęłam pewny krok. Usiadłam na ławce, wyjęłam żyletkę i ...
od autorki: hej mordki! no i to jest 25 rozdział cieszycie się?
Ja też. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu i nie
jesteście źli, że tak zakończyłam rozdział, prawda?
Liczę na waszą opinie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)