poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 26

oczami: Louis'a

- Sądzisz, że oglądała?- zapytałem Zayn'a. Nie wiem nawet czy wiedziała o tym wywiadzie.
- Na pewno.- uśmiechnął się ciepło.- Która godzina?
- Nie wiem. Telefon mi padł.
- 14.30.- powiedział Niall.
Paul odwiózł nas od razu do domu. Kiedy tylko weszliśmy poszedłem podłączyć telefon.
- Obiad!- zawołał Harry.
- Już.- zauważyłem jakąś wiadomość, ale mój brzuch domagał się jedzenia więc zszedłem do chłopaków.
- Co jemy?
- Pizza!- zawołali chórem. Zaśmiałem się lekko i usiadłem przy stole.

- No dajesz Lokers!- wołał Liam.
- Przegrasz.
- Nie prawda!- oburzał się Daddy.
- Ej Louis telefon ci dzwoni.- czarnowłosy podał mi telefon.
- Halo?
- Pan Louis?
- Tak.
- Dzwonię ze szpitala świętej Barbary. Chcę pana zawiadomić, że pańska dziewczyna Skayler Moon jest w szpitalu w ciężkim stanie. Bardzo proszę o przywiezienie kilku rzeczy i o spotkanie się z lekarzem prowadzącym. Do widzenia.- kiedy ona to wszystko powiedziała rzuciłem telefonem o podłogę. Chłopacy spojrzeli na mnie stopując grę. Ja usiadłem na podłodze i płakałem. Płakałem jak małe dziecko.
- Louis co jest?
- Sky jest w szpitalu..- powiedziałem łamiącym głosem.
- Jak to?- spytał zaskoczony Liam.
- Nie wiem. Powiedzieli, że jest w ciężkim stanie. Mam przywieźć jej rzeczy i pogadać z lekarzem.- powiedziałem i poszedłem do jej byłego pokoju. Po tej całej wyprowadzce zostawiła kilka rzeczy, które spakowałem.
- Jedziecie ze mną?
- Tak.- wszyscy zapakowaliśmy się do vana i pojechaliśmy. Kiedy tylko byliśmy na miejscu wpadłem jak torpeda na recepcje.
- Gidzie jest Skyler Moon?
- Sala 239.- od razu pobiegłem. Przed salą był lekarz. Nie wpuścił mnie tam.
- Proszę pana na rozmowę.- pokiwałem głową i ruszyłem za nim.
- Skąd mieliście mój numer?- spytałem.
- Miała pański numer wyświetlony.
- A co z nią?
- Miała nie udaną próbę samobójczą.
- Co?- zdziwiłem się.
- Nie wiem co było powodem. Nie chcę z nami rozmawiać nawet. Teraz śpi. Straciła dużo krwi, ale wszystko okey.
- Na pewno?
- Tak. Jeżeli miałby pan czas proszę z nią porozmawiać.
- Jasne.- załamany wyszedłem. Chłopacy siedzieli w poczekalni. Usiadłem przy ścianie i zacząłem płakać.
- Co jej jest?- spytał cicho Harry. Wiem, że się martwił bo pokochał ją jak własną siostrę.
- Chciała się zabić.
- Jaki był powód?- dopytywał się.
- Nie chcę rozmawiać z lekarzem.- spojrzałem na telefon. A dokładniej na wiadomość. Była ona od Sky.  
Oglądałam wasz wywiad. Ja też nadal cię kocham.
Przepraszam, że robię wam tyle problemów.
 Żegnajcie na zawsze. Może kiedyś 
spotkamy się po drugiej stronie. 
Wasza wiecznie kochając Sky.

- To przez mnie.- powiedziałem cicho.
- Co?- zapytał Zayn.
- To przez mnie! Ona chciała się zabić!
- Ale czemu?- pytał podenerwowany Harry.
- Nie gada z lekarzami, ale to przez to, że ją zraniłem.
- Louis zawaliłeś to prawda.
- I to nie raz.- dodałem.
- Ale walczysz o nią.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Jak się tylko obudzi to ruszasz do niej dupę.
- Boję się.
- Proszę!- zawołali wszyscy.

3 godziny później...
Siedzieliśmy i czekaliśmy na zgodę aby ją odwiedzić. W końcu lekarz się zlitował i pozwolił mi do niej wejść. Kiedy tak leżała odwrócona do okna chciało mi się płakać. Nie widziałem jej tak dawno. Naturalne włosy, zdrowa cera. Jest śliczna, ale ja ZNÓW doceniam to po wypadku.
- Sky ja...
- Cii.- powiedziała i wtuliła się we mnie. Czułem jak płakała. Mi też chciało się płakać. Jakieś 10 minut później oderwała się od mnie.
- Ja przepraszam Lou.- spuściła głowę.
- Po co to zrobiłaś?- spytałem.
- Bo spotkałam wasze fanki..
- Dlatego?
- Nie przerywaj pajacu!- uśmiechnąłem się bo tęskniłem za jej docinkami.- Jedna gadała, że pasujemy do siebie i widać, że mnie kochasz i powinniśmy być razem. Ale druga wyzwała mnie i powiedziała, że jesteś dla mnie za dobry, a ja tego nie doceniam. Już dużo dziewczyn mi tak pisało. Nie chciałam być dla was ciężarem dlatego to zrobiłam. Żebyście nie tracili fanów.- po jej policzku spłynęło kilka łez.
- Jeżeli fani odwracają się od nas z powodu naszych miłości.- złapałem ją za dłoń.- To nigdy nimi nie byli.- powiedziałem, a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam.
- Ja też.- siedzieliśmy tak nie wiem ile. Ale ona usnęła. Byłem przy niej całą noc aż nagle...

od autorki: ta dam! już 26 :D a żeby nie kończyć za szybko bloga dodam kolejny problem :) i Tay mi pomoże :) Komentujcie i zapraszam na nowego bloga :P

5 komentarzy:

  1. hehehe:d Cudownie. I co nagle? :D Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  2. no weź w takim momencie mi kończyć?
    co się stało?
    nie zginęła? nie umarła? nie poszła na drugą stronę?
    Nie mogła! Nie
    ohhh co ty ze mną robisz <3
    Czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, świetne, świetne i jeszcze raz świetne czekam na next :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju opowiadanie jest cudne :)

    OdpowiedzUsuń