środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 29

Po kilku dniach mogłam wyjść ze szpitala. Chłopacy mocno o mnie dbają. Dziś nawet zdeklarowali zawieść mnie do ginekologa. Muszę się dowiedzieć czy mogę znów zajść w ciążę. Wiem, że lekarz mówił mi iż nie dam rady, ale ja chcę usłyszeć to od specjalisty.

- Nie.- powiedziałam stanowczo.
- No proszę.
- Nie.
- Błagam.
- Nie.
- Proszę.
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie. Koniec tematu.- powiedziałam i ruszyłam do łazienki. Louis objął mnie od tyłu.- Powiedziałam coś.
- No okey.- i 10 minut tłumaczenia, że dam sobie radę sama pod prysznicem poskutkowało. Jej. Zaśmiałam się cicho i wzięłam szybki prysznic. Musiałam wydepilować okolice bikini przed wyjściem do lekarza. Jestem bardzo ciekawa. Szybko owinęłam swoje ciało w ręcznik. Rozczesałam włosy i delikatnie się umalowałam. Założyłam to. Spryskałam się ulubionym zapachem i poszłam z Lou.

- Nie denerwuj się słońce. Będzie okey. Kocham cię kotku.- mówił to aby mnie uspokoić, a ściskał moją dłoń jakbym miała za chwilę rozpłynąć się.
- Louis słońce..- powiedziałam słodko.- KREW MI NIE DOPŁYWA W TEJ DŁONI!- warknęłam.
- No przepraszam.- objął mnie ramieniem.
- Nie denerwuj się już błagam.
- Spoko.- zaśmiał się.
- Pani Moon?
- Już idę.- posłałam uśmiech Lou i poszłam z lekarzem.

- I jak?- spytałam lekko zdenerwowana.
- Wszystko okey. Tamte badania były pomylone. Spokojnie może pani zajść w ciąże i urodzić zdrowe dziecko.
- Ale bez żadnych tabletek i w ogóle?
- Tak. Może pani urodzić dziecko tak jak przed wypadkiem.
- Boże na szczęście. Czyli można już działać?
- Tak. Jeżeli zaszłaby pani w ową ciąże musiałabyś mieć wykonaną cesarkę, ale to tylko ten warunek. Jeśli chce pa...
- Sky, a nie pani.- drażniło mnie jak to powtarzał.
- Maks.- podał dłoń, a ja się zaśmiałam.
- Dokończ teraz.
- Planujesz ciąże?
- Tak.- odpowiedziałam twardo.
- Jak już będziesz to zadzwoń i będę twoim prowadzącym okey?
- Jasne. I dziękuję. Cześć.- powiedział i wyszłam z łzami cieknącymi po policzku. Kiedy Lou mnie zobaczył podszedł do mnie.
- Kochanie spokojnie, jest coś takiego jak in vitor.
- Louis pacanie. Mogę być w ciąży.- uśmiechnęłam się.
- Jak to?
- Badania ze szpitala były pomylone!- ucieszyłam się jak nie wiem. Tommo to samo. Podwiózł mnie do domu i gdzieś pojechał.
Opowiedziałam chłopakom wszytko po kolei. Byli szczęśliwi, że mogą być wujkami. Nie dziwię im się, jak Maks powiedział mi, że nie muszę brać leków żeby mieć dziecko szalałam z radości. Oczywiście w moim móżdżku.

Po jakiś 3 godzinach oczekiwania na Louis'a przyszedł do mnie Harry z jakimś pudłem.
- Ubierz to i za godzinę na dole.- uśmiechnął się do mnie.
- Po co?
- Nie pytaj się tylko rób co masz robić i idziemy.- uśmiechnął się do mnie, a ja robiłam co kazał.
Równo po godzinie byłam już gotowa. 
- Wow!- powiedzieli chłopacy kiedy zeszłam.
- No to jedziemy młoda.- uśmiechnął się Liam. Nie wiedziałam o co chodzi, ale zaufałam im.

- Idziesz młoda, ale nie spierdol tego.- popchnął mnie delikatnie. Byłam tak zdezorientowana, że nie wiem. Szłam po jakiś płatkach róż. Scena jak z filmu, ale to co czekało mnie na końcu alejki mile mnie zaskoczyło. Piękny widok zwalił mnie z nóg. Obok tego wszystkiego stał Louis w garniturze.
- Kochanie to jest piękne.- powiedziałam i pocałowałam go czule.
- Ty jesteś piękna.- uśmiechnął się do mnie i przytulił. Usiedliśmy na jedno z "łóżek" i zajadaliśmy się truskawkami w czekoladzie. Było cudownie. A ciche cykanie świerszczy dodawała urok. Nagle poleciała cicha muzyka. Tommo wstał i podał mi dłoń.
- Zatańczysz?
- Jasne.- zaśmiałam się cicho i zaczęliśmy tańczyć. Nie wiedziała, że jest on taki romantyczny. Kiedy piosenka się skończyła ukląkł na kolano i wyjął coś z kieszeni.
- Sky przeszliśmy już razem wiele. Kocham cię jak nikt inny. Mam pytanie. Zostaniesz panią Tomlinson?- po mojej twarzy łzy leciały ciurkiem.
- Tak, Lou.- założył mi pierścionek na palec i mocno przytulił.- Boże, ale jest piękny. Ale po co tyle kasy w to pchałeś? Wystarczył by mi kapsel od Tymbarka.
- Ale ty jesteś romantyczna.- zaśmiał się.
- Ważne, że ty jesteś.- pocałowałam go.- Lou jest sprawa.
- Pierścionek ci się nie podoba?
- Nie! Jest śliczny. Chodzi o to, że na razie nie chcę się spieszyć z dzieckiem.
- To jest nasza decyzja i do niczego cię nie zmuszam.- uśmiechnął się szczerze, a mi kamień spadł z serca.- Ten dzień jest boski!
- Może być jeszcze lepszy.- powiedziałam przygryzając płatek jego ucha..

od autorki: a wy zboczuszki moje ;) za kilka dni będziecie mieć opisane ich "zabawy"

4 komentarze:

  1. Awrrr *.* Sky i Lou *.* Są BOSCY! :D
    Cieszę się, że jednak będą mogli mieć dziecko, super były te oświadczyny i czekam na "dalszy bieg wydarzeń" ;D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww to takie słodkie ;)
    Wreszcie się pogodzili i są już prawie małżeństwem*.*
    Czekam na nn;)
    Lots of love xx

    OdpowiedzUsuń
  3. boże niedługo będzie ślub :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha już czekamy na next :DD

    OdpowiedzUsuń