wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 12

Całowaliśmy się bez pamięci. Tak jakby jutro nie miało niczego być. Usiadłam na nim okrakiem i całowałam dalej. Jego ręce weszły pod moją bluzkę. Jego ręce wywoływały taki przyjemny dreszcz. To było coś. W tej chwili wiedziałam, że go kocham.
Przeniósł mnie na kanapę w salonie i kontynuowaliśmy. Zdjęłam z niego koszulkę, a on ze mnie. Całował delikatnie moją szyję, obojczyk i dekolt. Za nim zeszedł niżej oprzytomniałam.
- Louis.
- Tak?
- Ja.. Nie mogę.- wyrwałam się z jego objęć i założyłam bluzkę. Musiałam wszystko przemyśleć więc wyszłam na dwór. Było dość ciemno, ale nie bałam się. Nogi zaniosły mnie do parku. Tam niestety było upiornie. Sowa, ruszające się krzaki, jakiś zakapturzony koleś idący w moją stronę, księżyc w pe... Zaraz co?! Zakapturzony koleś idący w moją stronę?! Zajebiście bo przyszłam tu żeby ktoś mnie zaszlachtował. No przecież. W idącej osobie rozpoznałam Tay'a.
- Ale mi strachu narobiłeś.- zaśmiałam się, ale chłopak nic.
- Tay?
Cisza.
- Co jest?
Nic.
- Ha..- nie zdążyłam zapytać ponownie bo koleś się na mnie rzucił i zaczął całować.

LOUIS

Nie mam pojęcia co myśleć. Całujemy się i poszło to za daleko. Rozumiem, że nie jesteśmy jeszcze parą, a ni nic a już ja ciągnę do łóżka. Boże jakim ja jestem debilem. Przecież po tym by żałowała.

Dochodziła już 23, a Skyler jeszcze nie było. Martwiłem się o nią. Było już ciemno i w ogóle. Nie szukałem jej bo gdyby wróciła nie mogła by wejść. Po 23 przyszła. Nie wiedziałem co jest bo wbiegła jak burza na górę i się zamknęła.
- Ej Sky otwórz.- prosiłem pod drzwiami.
- Nie!
- No proszę.
- Nie zrozumiałeś?
- Płaczesz?
- E.. Nie.- stało się coś, ale nie wiem co.
- Co się stało?- gdy się spytałem burknęła coś.
- Idź stąd. Nie chce mi się gadać.

od autorki: jest krótki bo nie chcę za dużo zdradzać skarby

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 11

 zapraszam http://xxweareyoung-xx.blogspot.com
____________________________________________

Boże jak się napalił. Haha cicho ja też no, ale nie to co on. Poszłam do siebie i przebrałam się w coś suchego. Założyłam krótkie spodenki i luźną koszulkę.
- Oglądasz film?- zapytał Louis wchodząc do pokoju kiedy byłam w samym staniku!
- Puka się.
- E.. No ten sorry.- ooo jakże słodko dziecinka się jąka.
- Jasne kocie.- przeszłam obok niego i poklepałam go po twarzy. On tam stał i nie wiedział co dalej. Boże jego mina...bezcenna. Minęłam go i zeszłam do kuchni. Włączyłam stacje muzyczną i zabrałam się za przygotowanie kolacji. Z telewizora zaczęła lecieć piosenka chłopków. Konkretnie to Kiss you. Ja tańczyłam i podśpiewywałam. Polubiłam ich muzykę. Moją chwilę relaksu przerwał Louis przytulając mnie od tyłu.
- Boże nie strasz.- powiedziałam. Nie ma co, przestraszył mnie jak cholera.
- Nie bój się.
- Serio?- odwróciłam się do niego i od razu tego pożałowałam. Musiałam spojrzeć w jego niebieskie oczy. One za bardzo na mnie działają.
- Nie rób tego.- odwróciłam wzrok.
- Czego?- zadziwił się.
- Nie patrz na mnie jakbym była dla ciebie kimś ważnym.- nie wierze. Nie wierze, że to powiedziałam.
- A może jesteś.
- Nie  jestem.
- Skąd ta pewność?
- Bo masz dziewczynę.
- Powiem tak. Może znaczysz dla mnie coś więcej niż Eleanor, ale boję się do tego przyznać.- nie wiedziałam co powiedzieć. On po prostu wyszedł i zostawił mnie z setką pytań na sekundę. Po pięciu minutach ocknęłam się z transu i zaczęłam szykować tą pizze. Po 10 minutach jedzenie było gotowe.
- Masz.- rzuciłam mu na talerz.- Nie udław się.
- Coś ty taka?
- Jaka?
- No oschła.
- Taka już jestem. Nie ma bata żeby mnie zmienić.
- A ja sądzę, że da się.
- No jak znajdziesz sobie chłopaka to się zmienisz.- zakrztusiłam się jedzeniem.
- Słuchaj mnie bo widzę, że nie dociera do ciebie nic. JA nie będę miała chłopaka. Nigdy! Zawsze byłam sama i odpędzałam od siebie ludzi. Nikt ze mną nie dał rady. I nigdy nie miałam chłopaka.- powiedziałam i wstałam do stołu kierując się na taras.
Mimo pory było dość ciepło, niebo robiło się ciemniejsze i świerszcze cicho cykały.
- Czyli jesteś dziewicą?- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak.- on usiadł  objął mnie ramieniem.
- Poradzisz sobie. Jesteś ładna, bystra i masz fajny charakter.
- Mówisz to specjalnie.- odwrócił mnie twarzą do siebie.
- Słuchaj. Masz coś w sobie co przyciąga. I to bardzo. Nawet nie wiesz, że coś mnie do ciebie przyciąga. Działasz na mnie, ale wiem, że jeśli bym to zrobił znienawidziła byś mnie.- oparł swoje czoło o moje.- Może to głupie, ale tak jest.- patrzyliśmy sobie w oczy nadal oparci o swoje czoła. W pewnym monecie pocałowaliśmy się. Na początku był delikatny, a później przerodził się w coś namiętnego. Nie miałam pojęcia czy on tego chciał, ale ja tak. Czułam jak chłopak uśmiecha się przez pocałunek.
- Zerwę z Eleanor.- powiedział, a ja oderwałam się od niego.
- Po co?
- Dla ciebie. Zaraz będę.- powiedział po czym dał mi buziaka w nos i wyszedł z domu. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
Po 30 minutach przyszedł zadowolony.
- Co ci?
- Zerwałem z nią.
- Po co?
- Dla ciebie.
- Ni...- nie zdążyłam niczego powiedzieć bo wpił się w moje usta.

od autorki: wchodzimy w link powyżej, komentujemy i piszemy opinie 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 10

Nie mam pojęcia ile siedziałam w objęciach Louis'a, ale było mi bardzo przyjemnie. Zaśpiewał mi do ucha Look After you i zasnęłam.



Po jakiejś godzinie przebudziłam się, ale iż słyszałam rozmowy Lou i Loczka nie otwierałam oczu. Le ja szatan huehue.
- Hej i jak się trzyma?- zapytał Harry.
- Chyba dobrze.
- Długo śpi?
- Bo ja wiem godzinę może.
- Dzięki, że się nią opiekujesz.
- Nie ma za co. A wy o której idziecie?
- Jest 18 więc za godzinę. A ty serio nie chcesz iść?
- Nie. Zostanę ze Sky.
- Spoko.
Wszedł. Ale co? Chwila moment, cofnij.. co on powiedział?! Że zostanie ze mną? Ale po co?! Sama nie mogę. A w sumie? Gdybym znów sięgnęła po moją srebrną przyjaciółkę- żyletkę?
- Wiesz co Sky? Może i śpisz i nic nie słyszysz, ale mam cholerną ochotę cię pocałować.- omg, OMG, OMG! Te jego 14 dni zadziałały na niego, a nie na mnie. A może i na mnie? Ale nie wiem. Nigdy nie byłam zakochana, a ni nic.
Po jakiś 10 minutach zaczęłam się kręcić dając znać, że się budzę.
- Hej.- uśmiechnął się Lou.
- Hej.- odwzajemniłam gest i wpadłam na super pomysł.- Miałam dziwny sen.
- Jaki?
- Gadałeś, że cholernie chcesz mnie pocałować.
- No i głupi ten sen.- zmieszał się.
- Szkoda.- powiedziałam i wyszłam z pokoju, a Zebra nie kontaktowała. Na stole w kuchni była kartka:
 "Pojechaliśmy wcześniej. Będziemy około 4 a pizze macie w piekarniku.
Nie pozabijajcie się pyszczki.
Całujemy Liam, Zayn, Niall. Harry (ten boski)"
 
 
Zaśmiałam się i za mną pojawił się Louis.
- Buu!
- Boże człowieku nie strasz mnie nigdy więcej.
- Haha jaką minę miałaś.
Zaczął mnie przedrzeźniać, a ja złapałam widelec i zaczęłam go nim kuć po brzuchu.
- Au. Zostaw! To boli!
- Bo miało boleć.
Biegaliśmy po całym domu. Tylko niestety nasze role się odwróciły i to on zaczął za mną biegać. Wpadłam do basenu, a on za mną. Szlag myślałam, że ten debil nie wskoczy za mną. Podpłynął na dość niebezpieczną odległość. Odruchowo zaczęłam się cofać aż wpadłam na ściankę od basenu.
- I co teraz?- zapytał z błyskiem w oku.
- Nie wiem.
Swoje ręce położył po bokach mojej twarzy. Nie wiem czemu, ale pocałowaliśmy się. Nie był to naiwny pocałunek tylko namiętna seria i żadne z nas nie chciało tego przerwać. Całował nieziemsko, a ja czułam stado motylków w brzuchu. Czego? Motylków?! Matko kto to wymyślił? Łot ever. Louis całował wprost genialnie. Złapał mnie w talii, a ja nogami obkręciłam jego biodra. I pogłębiałam. Gdyby to była komedia romantyczna leciała by muzyczka.. I teraz takie jakby zacięcie muzy..
- Zapomniałem kluczy.- powiedział Zayn z napadami śmiechu. Ja zmieszana spuściłam głowę.
- I co masz już?- zapytał Lou.
- Mam. Idę i spoko. Reszta się nie dowie.
- Dzięki.- powiedział.
On się oddalił, a ja wyszłam.
- Ej no!
- No co?
- Musimy chyba coś dokończyć.
- Zepsuli nastrój, ale później jak będzie okazja.
- A będzie?- zapytał z nadzieją.
- Nie.
 
od autorki: dzięki za życzenia i mam nadzieję że się podoba? sorki za błędy

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9

Wpadłam na nikogo innego jak na Elkę.
- Uważaj!- wrzasnęła.
- Uważaj!
- Ej!
- Ej!
- Nie przedżeźniaj mnie!
- Nie przedżeźniaj mnie!
- Jestem głupia i brzydka.
- Masz racje.- puściłam jej oczko. Cała reszta się śmiała oprócz Louis'a.
- Dajcie sobie spokój.- zawołał... Ojciec?! Ta wywłoka i Marchewek poszedł na górę.
- A ty przeszedłeś tu w celu?- zapytałam łapiąc się pod boki.
- Żeby spędzić czas ze swoimi dziećmi.- uśmiechnął się.
- Po pierwsze może o Harry jest twoim dzieckiem, ale nie ja. Zostawiłeś mnie więc nie masz prawa nazywać swoim dzieckiem.
- Ale...
- Ale to zjedli górale.
- Tylko...
- Jedynie dzięki tobie żyje.
- Zmieniłaś się.
- Ty mnie kurwa nawet nie znasz! Nie było cię jak uczyłam się mówić czy chodzić. Jak zaczęłam się uczyć bądź jeździć na rowerze! Ciebie nigdy przy mnie nie było!
- Chcę to naprawić.
- Co? Chcesz nagle nadrabiać 19 lat mojego życia?! Kiedy nawet nie zadzwoniłeś ani nic?! W dupie z takim ojcem.
- Zrozum, że chcę ci pomóc.
- W czym?!
- W twojej chorobie!- wydarł się na mnie, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- Skąd wiesz?- zapytałam wściekła.- Skąd wiesz?!
- Mama mówiła.
- Nie byłam w szpitalu już 3 lata.
- Bo masz tak przy dużym stresie.
- To po co tu przychodzisz? Chciałeś się spotkać z Harry'm to idź stąd!
Poszłam zła do kuch... co ja gadam. Wściekła poszłam do kuchni. On posłuchał mojej prośby i wyszedł i ta wywłoka z nim. No i niech ich coś przejedzie nikt płakać nie będzie... Nie no.. Louis by ryczał jak jakiś debil.
- Wszystko okey?- zapytał Louis, a jego co przywiało?
- Tak.- rzuciłam oschle i wyminęłam go. Niestety on musiał złapać mnie za nadgarstek i zmusić do durnej (jak on sam) rozmowy.
- Nie widać.
- Super. A teraz puść bo chcę się umyć.- powiedziałam i spojrzałam na niego. Czułam, że w moich oczach kłębią się łzy. Popatrzył chwilę w nie i puścił. Odeszłam chodź chciało mi się płakać. Kiedy tylko weszłam do pokoju zjechałam po drzwiach i się rozpłakałam. Nie chętnie przeniosłam się na łóżko i zaczęłam płakać dalej. Mam nadzieję, że moja choroba się nie nawróci.
Nawet nie wiek kiedy zasnęłam.
- Boże Louis co ty do cholery robisz?
- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, ale spałaś.
- To mogłeś nie wchodzić.
- Płakałaś.
- Oczy mi się tylko spociły.- nie wiem czemu, ale wybuchliśmy śmiechem.
- O jakiej chorobie on mówił?- zapytał.
- No bo..
- Nie chcesz to nie mów.
- Muszę komuś w końcu powiedzieć. Jak miałam jakieś 10 lat odkryto, że mam zaburzenia żywienia. Wszyscy się od mnie odwrócili. Uważali mnie za zagrożenie i dziwaka. W wieku 14 lat zmieniłam się. Nie gadałam z nikim i zawsze pyskowałam. Jedynie mamie nigdy nie robiłam wyrzutów. Nie zauważyłam jedynie, że swoim zachowaniem gorzej odtrącałam ludzi. Byłam na siebie zła, ale inaczej nie umiałam. Zaczęłam się ciąć. Kilka razy byłam w szpitalu bo albo miałam próbę samobójczą, albo znów nie jadłam przez kilka dni. Zawsze w dużym stresie to powraca.- końcówkę nie wiem czy zrozumiał bo zaczęłam ryczeć. On mnie tylko mocno przytulił. Tego było mi trzeba.


od autorki: podoba się? zapraszam do zakładki 2 i do KOMENTOWANIA

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 8

Piszcie do mnie na gg bo nudno :c
________________________________

Mieszkam z chłopakami tydzień. Mam jeszcze bodajże siedem dni żeby zakochać się w Louis'ie. No nie wydaje mi się. Przeliczył się z tym wyznaczaniem czasu dla mnie. No cóż chyba nie myślał, że mogę się w nim zakochać. Nie wiem dlaczego tak zakładał skoro on ma dziewczynę, pozdrawiam tego pacana.
- Wstawaj.- wskoczył mi na łóżko Lou.
- Nie.
- Wstaniesz?
- Wypieprzaj mi z pokoju.
- Nie.
- I odpowiedziałeś sobie na pytanie czy wstaje.
- Pożałujesz tego.
- Mhy- mruknęłam i odkręciłam się. Louis złapał mnie na ręce i zaczął gdzieś nieść.
- Puść!
- Nie.
 - Ale wstałam.
Na niego nie działało nic. W jeden chwili byłam pod wodą. Ja w ramach pokuty zaczęłam udawać, że nie umiem pływać.
- Ja.- wdech.- Nie umiem pływać!- zanurzyłam się, a zebra wskoczyła po mnie.
- DEBIL!- warknęłam i wszyłam z wody. Znaczy próbowałam bo on mi nie pozwalał.
- Jesteś głupia.
- Ja?
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Tak.
- Nie.
- Hahah mam cię!
- Pff.
- Pierdol się.
- Mogę ciebie.- powiedział, a ja wywróciłam oczami i wyszłam z wody.

Poszłam się zdrzemnąć, ale chłopacy mi nie dali. Zaczęli śpiewać coś TAKIEGO. Wstałam jak oparzona. Oni się momentalnie ustawili pod ścianą z przerażonymi minami. Pożałują tego.
- Który to taki mądry?- zapytałam chodząc między nimi. Ustałam obok Liam'a.
- Może wrzucę komu łyżki do pokoju?- szepnęłam mu do ucha.
- Albo wyprostuję włosy?- odwróciłam się do Hazzy.
- Albo..- ustałam między Zayn'em, a Niall'em.
- To Louis!- powiedzieli chórem.
- Tomlinson masz 10 sekund życia.
-  Nie zrob..
- Jedne.- zaczęłam.- 10!
Ganiałam go po całym domu. Aż na kogoś wpadłam..

od autorki: nudne że nie wiem -.- sorki że krótki , następny będzie w czwartek i piątek bo w sobotę mam 14 urodziny więc rozdział 10 będzie rozdziałem. Akurat 27.04 w moje urodziny jest koncert zespołu Weekend!! Chcecie foty z koncertu?

Ogłoszenia parafialne

1. NOWY BLOG będę pisać go po zakończeniu tego.
2. Pojawiła się nowa zakładka.
3. Jesteście genialne i nie sądziłam, że będzie tak dużo czytelników.
4. Jeżeli chcecie ze mną posiać to piszcie  47219896.
5. I zapraszam na JEDNOPARTY.

Nie długo pojawi się rozdział 8, ale sądzę że jutro. Bo takie dodawanie codzienne powoduję, że blog by się za szybko skończył. Postaram się 8 dodać jeszcze dziś :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 7

 Kiedy chciałem wyjść z jej pokoju o mało co się nie potknąłem o jakiś zeszyt. Jak się okazało "zeszyt" był jej pamiętnikiem. Prawdopodobnie nie zdążyła go schować bądź uważała, że nikt go nie znajdzie.

 Zdziwiłem się. Myślałem, że ona nie prowadzi czegoś takiego. Jak można było zaobserwować na samym początku, dziewczyna pisała tutaj o wszystkim. Od tego, że kupiła sobie bułkę aż po zapiski typu "chcę umrzeć". Te ostanie przykuły moją uwagę. Był w nim zapisek z dziś.
" Drogi pamiętniku. Wczorajsza impreza była cudna. Może nie do końca bo JAKIŚ DEBIL CHCIAŁ MNIE PRZELECIEĆ. A przelecieć to on się może najwyżej samolotem i mój pierwszy raz chcę przeżyć z kimś kogo kocham.( cała Sky.. to ona jest dziewicą?!) Ale nie stało się to dzięki Louis'owi. Uratował mnie i jestem mu wdzięczna i to bardzo (tego mu nie powiem). Pocałował mnie chociaż pewnie dla niego nie znaczy to nic. Chociaż jak wczoraj tańczyłam z Tayler'em miał taki smutny wyraz oczu. No cóż
bywa. Humor na dziś? Kiepski. Okazało się, że dziewczyna Lou to nie jego prawa ręka (byłam tego pewna!). Hehe mam jeszcze 12 dni na zakochanie się w nim... PO MOIM TRUPIE.   Ale wracając do panny Calder aka tapeciara. Wkurzyła mnie i to na maksa. Może i jest od mnie lepsza, ale to tylko w tym byciu plastikiem.
 Czuję, że jestem dla niech ciężarem.."
I tu skończyła pisać i pojawiło się kilka kropel KRWI?! Boże ona się tnie! Szybko wstałem i poszedłem na dół.
- Gdzie idziesz?- zapytał Niall.
- Idę szukać Sky.
Nie czekając na reakcję przyjaciela wyszedłem z domu.

SKAYLER

Nie wiem czemu tak zareagowałam na jego słowa. Same gadanie "suka" lub "dziwka" nie dawała mi żadnego bólu. Ale słowa Louis'a zabolały. Chociaż wiem, że tak się zachowuję i w ogóle, ale to nie powód żeby mnie tak wyzywać. Eleanor to samo. Nie zna mnie, a ocenia przez... czerwone włosy? Specjalnie były pomalowane na tak zwany "bunt młodzież" jak to uznał mój nauczyciel od włoskiego. Został mi miesiąc leniuchowania i szkoła się zacznie.
Od dobrej godziny jestem w parku i mam na wszystko wywalone. Fuck zostawiłam nie schowany pamiętnik.
- Tu jesteś.- powiedział zdyszany Lou.
- Nie ma mnie.- odwróciłam się od niego.
- O co ci chodzi?
- Mi?
- Tak, tobie.
- O nic.
- O co?- patrz skubany brnie dalej.
- Że w sensie?
- Wyszłaś taka zła z domu i nawrzeszczałaś na mnie.
- Nie.
- O co?
- O szkło.
- Co?!- zdziwił się.
- No o szkło bo było brudne. A o co innego?
- Przepraszam.
- Oooo... w dupę sobie wsadź te przeprosiny.
- No, ale.. Ty się tniesz.
Kurde.
- Nie.- zaprzeczyłam. Złapał moją rękę i zobaczył.
- Po co to robisz?
- Tak jakoś.

Z Louis'em niby tam jestem pogodzona, ale nie do końca. Poszłam do pokoju a na drzwiach była karteczka.
-  Louis obklej sobie tym twarz!- wrzasnęłam chociaż kartkę wkleję do pamiętnika.


od autorki: huhu już 7, nie wiem czemu ale wyszedł mi taki mądry  a miałam w planach taki zabawny jak to Sky ma w naturze, no ale później to zrobię. Rozdział dodałabym dopiero w środę, ale to dla tego anonima co chciał xd KOMENTUJCIE za błędy przepraszam i mam nadzieję że nie za krótki

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 6

 przeczytaj pod rozdziałem




Rano obudziłam się z niezłym bólem głowy. Oczywiście kac morderca uwziął się na mnie. Nadal byłam w sukience, ale nie w swoim pokoju. Zamknęłam oczy i otworzyłam je ponownie. Kurdę gdzie ja jestem? Rozejrzałam się i okazało się, że to pokój Louis'a. Były tam zdjęcia jego i jakieś dziewczyny. Chwila.. Czyli ta cała Eleanor to nie jego prawa ręką?! Jak to możliwe?
Wyszłam z pokoju kierując się do siebie. Jednakże usłyszałam kłótnie kogoś.
- Lou powaliło cię?!
- Ale o co ci chodzi?- zapytał spokojnie.
- Zapraszasz jakieś panienki do pokoju.- ta wywłoka nazwała mnie panienką?! SUUUKA!
- Ona nie jesteś żadną panienką.- ooo słodko.
- A te zdjęcie?
- Jesteś o nią zazdrosna?- zaśmiał się. Czy to miało znaczyć, że jestem gorsza od niej? Nie wytrzymałam i zeszłam na dół pod pretekstem wzięcia tabletek na ból głowy.
- Hej Lou- powiedziałam zaspana i dałam mu buziaka w policzek, ale nie mam pojęcia czemu.
- Hej.
- O wilku rozmowa.
- Mowa cioto.- powiedziałam odwrócona tyłem.
- Poprawiłaś mnie?!- uniosła głos.
- Serio? Nie żartuj.
- Ja nie żartuje nigdy.
- A ta maska? Halloween już dawno był... A nie to po prostu bardzo widoczna deformacja twarzy.- nagle całe 1D się zaśmiało.
- Coś jeszcze?
- No mam małe pytanko.
- Zamieniam się w słuch.
- Gdzie kupiłaś tą zaprawę murarską na ryj?- nie czekając na żaden ruch z jej strony wyszłam.
- DRESIARA!- wrzasnęła za mną Wróciłam się do niej i "przypadkiem" wylałam na jej twarz wodę.
- Nazywaj mnie jak chcesz, ale nie dresiarą bo nigdy nie przeżyłaś tego co ja!

Położyłam się jeszcze. Ale najpierw umyłam się i przebrałam w dresy.
Szłam śliczną polanką, było gorąco a ptaki uroczo ćwierkały. Ubrana byłam w białą koronkową sukienkę przed kolano. Na wydeptanej przez innych dróżce leżała usypana strzałka z płatków róż. Podążałam nią. Dotarłam do wielkiego drzewa obok, którego stał Louis.
- Hej piękna. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. Ale strasznie mi na tobie zależy...

LOUIS
Poszedłem do jej pokoju bo zrobiło mi się głupio po tej całej awanturze w kuchni. El troszkę poniosło. Zapukałem cicho, ale nikt nie odpowiadał. Bez hałasu podszedłem do śpiącej Sky. Wyglądała tak uroczo i niewinnie.
- Hej piękna. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. Ale strasznie mi na tobie zależy.- wyszeptałem jej do ucha. Miałem pewność, że tego nie usłyszy skoro wstała. Wyszedłem i z jej pokoju i ponownie przyszedłem zbudzając ją.
- CO TY TU ROBISZ?- wrzasnęła.
- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.
- Nie wiem po co.
- Tak jakoś.
- To teraz możesz wyjść.- wskazała mi drzwi.
- Czemu taka jesteś?- zapytałem.
- Jaka?
- Taką suką.
- Dlatego, że nigdy nie miałam przyjaciół! Zawsze byłam sama i nikt nie rozmawiał ze mną! Ojciec zostawił mnie wieku roczku! I wszyscy nazywali mnie suką!- powiedziała.
- Nie drzyj się na mnie!- puściły mi nerwy.- Zachowujesz się jak dziwka.
- Pierdol się.- uderzyła mnie w twarz i wybiegła z domu.
Stałem w jej pokoju w osłupieniu.
- Kurwa.- powiedziałem i wybiegłem za nią.

od autorki: lol jakie to nudne -.- mam nadzieję, że komuś to się spodoba i KOMENTUJCIE
Mam dla was konkurs!  Nie długa zakładam nowy blog i chciałabym prowadzić go z jednym z moich czytelniczek. Wystarczy opowiedzieć na pytanie i osoba która będzie najbliżej będzie go ze mną pisać. PYTANIE: Wymień trzech moich ulubieńców.

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 5

- Ślicznie wyglądasz.- wyszeptał mi do ucha Louis po raz, niech się zastanowię... 1371246187471 tego wieczora.
- Niby to ja mam się zakochać w te 13 dni, a widzę, że jest na odwrót.
- A może ja się już zakochałem?
- Nie pij już.
- Odpowiedz.
- Masz dziewczynę ciołku. Idę do baru, a ty już nie pij.- odeszłam wdzięcznie kręcąc pupą. Nadal czułam na sobie wzrok Louis'a. Idiota, debil, kretyn!
- Mohito.- powiedziałam w jednym momencie z jakimś przystojnym chłopakiem.
- He to ty pierwsza.- zaśmiał się.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i zamówiłam pierwsza.
- Jak masz na imię?- zapytał owy chłopak.
- Skayler, ale możesz mówić mi Sky.
- Ładne imię dla ładnej dziewczyny.- posłał mi bardzo zalotny uśmiech.
- Dzięki. A ty?
- Tayler, ale możesz mi mówić Tay.
- Spoko.
- Zatańczysz?
- Z chęcią.
Odniosłam drinka na stolik i poszłam potańczyć z Tayler'em. Louis miał smutny wyraz oczu. Tak jakby zazdrościł mi czegoś. Nie wiem czemu. To ja mu zazdroszczę. Chociaż nigdy nikomu nie mówiłam prawdy o samej sobie. Jakoś to mnie przytłacza i w ogóle.
- Co ty na to? Słuchasz mnie w ogóle?- wyrwał mnie z myśli.
- Jasne.
- Co powiedziałem?- kurwa.
- Że budyń to dobry deser, ale nie nadaje się jako sanki?
- Sky jesteś nie możliwa.
- Haha dzięki. Chyba. A co mówiłeś?
- Że może spotkalibyśmy się jutro?
- Z chęcią.
- A dasz mi swój numer?
- Jasne.- chłopak wyjął z kieszeni spodni telefon i zapisałam mu cyferki mojego numeru.
Tańczyliśmy może z siedem piosenek, ale Louis wszystko zepsuł.
- Czemu tańczysz z moją dziewczyną?- zapytał. Jak na porę i wypitą ilość procentów dobrze składa literki.
- Nie wiedziałem, że to twoja dziewczyna.
- To teraz już wiesz.- podszedł do mnie i pocałował. O dziwo odwzajemniłam jego gest. Po ciele przeszedł mnie taki przyjemny dreszcz. Nigdy czegoś takiego nie czułam całując się z jakimś chłopakiem.
Tay wyszeptał przepraszam i smutny odszedł.
- Pojebało cię?!- strzeliłam mu z liścia.
- Au to bolało.
- Miało boleć!
- Za co to?
- Za to, ż jesteś nie dorozwinięty umysłowo!
Warknęłam i wściekła wyszłam z klubu. Słyszałam tylko wołania Louis'a. Na dworze stał jakiś chłopak.
- Hej mała.
- Mała to jest twoja pała, a ja jestem niska.- koleś mocno złapał mnie za barki i popchnął na ścianę.
- Lubię takie pyskate dziunie.- powiedział do moich ust i zaczął mnie całować. Zaczęłam się szarpać, krzyczeć, ale to nic nie dało. Jeździł ręką po moich udach, brzuchu i zaczął mnie dotykać przez moją bieliznę.
- Zostaw ją!- wrzasnął ktoś. To był Louis.
- Bo co?
- Bo szkło. Zostaw ją.- puścił mnie i odszedł. Ja zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Skuliłam się w kłębek.
- Cii. Nie płacz. Sky spokojnie.- uspakajał mnie. Mocno przytulił moje kruche ciało do swojego. Szczerze mówiąc potrzebowałam takiego uścisku.- Przeprasza.- wyszeptał mi do ucha. Nie wiem czy to jego osoba czy te procenty, ale urwał mi się film.


od autorki: no i mam nadzieje że się podoba, nie za krótkie KOMENTUJCIE i zapraszam do zakładki "informowanie"

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 4

- Fuuu!- wyrwałam się, a reszta nie mogła ze śmiechu.
- I co tak się szczerzycie?
Brak odpowiedzi.
- Ej blondynko nie śmiej się, bo powybijam ci te śliczne perełki i nawet ten aparat ci nie pomoże.- zagroziłam Niall'owi.
- Nie denerwuj się złość piękności szkodzi.- powiedział Niall chowając się za Liam'a.
- Jej nie ma na co zaszkodzić.- zaśmiał się Lou.
- Czy ja ci nie mówiłam, że wsadzę ci marchewkę do oka?!
- Co?- zdziwił się Harry.
- Długa historia.- zaśmiałam się.
- Nie taka długa.- mówił pasiasty.
- ZAMILCZ!- wrzasnęłam mu do ucha.
- Nie chcę nic mówić, ale fajna była by z was para.- powiedział Mailk.
- Mam wypieprzyć z domu wszystkie lusterka, grzebienie i żele do włosów?- zapytałam łapiąc się pod boki.
- Nie! Tylko nie moje maleństwa!- krzyknął i pobiegł jak mniemam do łazienki chować "skarbeńki".
- Aha?
- No to Dan i Pezz pomogą uszykować się na imprezę.- powiedział Liam.
- Po co? Skoro to w domu.
- Nie.
- Jak to? To gdzie?
- W klubie.- uśmiechnęła się Danielle.
- Tomlinson nie żyjesz!- zaczęliśmy się ganiać po domu. On ni stąd ni z owąt złapał mnie i wrzucił do basenu. Jednak na jego nie szczęście złapałam go za koszulkę i w efekcie wpadł ze mną.
-  Podoba ci się?
- Co?!- zapytałam zdziwiona.
- Ty i ja plus basen.
- Zaraz ci przywalę.
Chwycił mnie w talii przysuwając bliżej.
- Wiem, że ci się podoba. Masz 13 dni.- wyszeptał mi do ucha.
- Spieprzaj popaprańcu.- ochlapałam go wodą i wyszłam z wody.

LOUIS
- 13 dni!- krzyknąłem za nią. Ona tylko odwróciła się i pokazała mi faka.- Też cię kocham!
- Tylko, że ja ciebie nie.- powiedziała wyłaniając się z domu. Nie powiem, że ta dziewczyna jest bardzo intrygująca. Ma coś w sobie czego żadna dziewczyna nie ma. Jest wyjątkowa. Nie wiem co ze mną nie tak bo za każdym razem kiedy ona jest obok trudno mi się powstrzymać żeby jej nie pocałować. A może wyjątkowa jest przez te włosy? Nie wiem, ale kiedyś się dowiem.

Zbliżała się godzina 19 i wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. No prawie wszyscy. Nasza kochana Skayler nie była gotowa.
- Pojebało was?!- słychać było z góry.
- Nie.
- No widać właśnie, że jest na odwrót.
Na moment rozmowy ucichły i przyleciała do nas Perrie.
- Co jest?- zapytał Liam.
- Sky jest na nas zła.
- Co jej zrobiłyście?- zapytał Harry.
- Ubrałyśmy w sukienkę.
- Co?!- zdziwili się wszyscy.
- Zaraz wam ją przyprowadzimy.
- Nie zajdę tak!- wrzeszczała zła Sky.
- Idziesz.
- Nie.
- Idziesz!
- Nie!
- SKAYLER!- wrzasnęli wszyscy.
- Dobra.- warknęła.- Ale jeżeli się zaśmiejecie macie po pysku.
- Okey.- potwierdził Liam.
Sky wyglądała zabójczo. Czarna, krótka sukienka bez ramiączek. Miała jeszcze trzy paski prześwitujące i czarne szpilki.
- Wow.- powiedzieli chłopacy, a ja nie mogłem wydusić z siebie słowa. Wyglądała olśniewająco.

od autorki: no cóż nasza kochana Sky jest w sukience! Wow ostrzegam, że będzie to rzadki widok. Ale żeby do opowiadania wprowadzić nasz kochany zamęt pojawi się nowy bohater!

Jest to Tayler Fox. Ma 19 lat, a poznacie go lepiej w następnych rozdziałach plus KOMENTUJCIE

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 3

Przebudziłam się około trzeciej w nocy. Musiałam się czegoś napić bo zaschło mi w gardle. Może nawet nie budziła bym się sama tyko, że mój sen nie dawał mi spokoju. Śniła mi się ta głupia zebra. Fuu i jeszcze go całowałam. Blee.
Po cichutku wyszłam z pokoju bo nie chciałam ich zbudzić... Hhaha nie chciałam? Tak w sumie to marzyłam żeby ich obudzić, ale jednej nocy tu nie będę. Nie to żebym była zła czy coś ale te dekle mnie drażnią. Może Liam jest spokojny. Po cichutku weszłam do kuchni. Schyliłam się po butelkę wody.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedziała zebra a ja podskoczyłam.
- A ty nie.- patrzył się na mnie jak na jakąś rzecz w sklepie. Miałam na sobie duuuużą koszulkę i króciutkie spodenki, których nie było widać.
- Lubię jak się ze mną droczysz.
- A ja lubię kiedy nie patrzysz na mnie tak jakbyś chciał mnie zgwałcić.
- Nie patrze się tak.
- Patrzysz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak i mogę w ten sposób cały dzień.
Wzięłam butelkę i wyminęłam go kierując się do pokoju.
- Dwa tygodnie.
- Co?
- Masz dwa tygodnie na zakochanie się we mnie.
- Hhaha. Nie bądź taki hej ziup do przodu bo cię w tyle zabraknie.
- Zobaczysz. Jeszcze będziesz na mnie czekała i marzyła żebym cię pocałował.
- Nie bądź taki pewny siebie.
- Zobaczysz.
- A ty zaraz zobaczysz jak wepchnę ci marchewkę do oka!  Koniec tematu!
- Mrr.
- Nie żartuje z tą marchewką.
- Dobra idę. A właśnie.
- Boże co jeszcze?!
- No też cię lubię.
- A chciałeś?
- No tak. Przyjdę jutro Dnaielle i Pezz pomóc ci uszykować się na imprezę.
- A ta twoja Eleanor aka prawa ręka?- zaśmiałam się.
- Nie przyjdzie na imprezę.
- A kto będzie?
- Ja, ty, chłapaki, Dan i Pezz. Koniec.
- Aha. Idę do siebie.
- 14 dni.
- W snach.
- Ja śnie na jawie.- powiedział i mnie tym zgasił.

Obudziłam się o 13. A raczej zostałam obudzona przez Hazzę.
- Nie żyjesz!- zaczęłam do ganiać. Był bieg po korytarzu, po schodach i na koniec na kogoś wpadłam.
- Spokojnie masz 13 dni. A ty już na mnie lecisz.- zaśmiał mi się do ucha aż mnie ciarki przeszły. Ale czemu? Nie wiem. Może źle się czuję.
- Hej jestem Perrie, a to Danielle.- przedstawiła się młoda blondynka.
- O hej.- przywitałam się nadal w uścisku Paska.
- A wy tak będziecie cały dzień?- zaśmiał się Niall.
- Fuu!- wyrwałam się.

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 2

Nie mogę w to uwierzyć! Jestem w tym domu nie całe pięć godzin, a już jestem w wiadomościach?! Boże ciekawe czy jak wyjdę po bułki to będą robić mi zdjęcia. "Czy dojedzie do romansu?" Tak. Ja i marchewki to na bank, ale jak ja mogłabym chodzić z tak ulizanymi dziećmi? No błagam wolałabym być z małpą!
Po 10 minutach otrząsnęłam się. Poprawiłam czapkę i poszłam do lodówki po moje ulubione warzywo czyli marchew. Niestety nie było mi dane zjedzenie jej gdyż coś, a raczej ktoś mi ją wyrwał.
- To moje.- powiedział się ciesząc jak 3 letnie dziecko.
- Już nie.- wyrywałam mu ją z rąk i ugryzłam.
- Każda marchewka w tym domu jest moja.- zaczął wykład. Ja stałam jedząc i przewracając oczami. On gadał. Słyszałam tylko bla bla bla.
- Już? Skończyłeś?
- Tak.- powiedział zgaszony.
- O ty jesteś pewnie siostrą Harry'ego.- uśmiechnął się blondyn w aparacie.
- Przyrodnią. A co blondyneczko się stało?
- Musisz być taka oschła?- zapytał Mulat z blond pasemkiem.
- A ty musisz.- pokazałam na tego z aparatem.- podkradać mu farbę do włosów?
- Oj uspokój się.- powiedział ten co zabrał mi marchewkę.
- Daj spokój i nie oddychaj!- warknęłam.
- Skayler uspokój się.- powiedział Harry.
- Ugh.- wydałam z siebie oddech nie zadowolenia i wzięłam kolejne warzywo. Zabrał je, wzięłam następne i znów zabrał. Czynność powtórzyła się jakieś 4 razy aż nie wytrzymałam.
- CZY DASZ MI JĄ W KOŃCU ZJEŚĆ?!
- Sky.- położył mi na ramieniu rękę jakiś koleś z ładnym uśmiechem.- Spokojnie Lou na pewno się podzieli. Prawda?- o dziwo nie chciałam mu przywalić bo wydawał się najbardziej spokojny.
- Nie.- powiedział chłopak z dziwną grzywką.
- Nie trzeba kupie sobie sama.
Poszłam po portfel i kierowałam się do sklepu.
- Idę z tobą.- powiedział chłopak mop czyli mój brat.
- Jak chcesz.- warknęłam i wyszliśmy.
Chwilę szliśmy w ciszy.
- Podoba ci się u nas w domu?- zapytał.
- No.
- Umiesz pełnymi zdaniami?
- No.
- Umiesz coś poza "no"?
- Yhy.
- Możesz się nie droczyć? Chcę się czegoś o tobie dowiedzieć.
- Czego dokładnie?
- Wszystkiego.- uśmiechnął się.
- No więc mam 19 lat, mój ojciec do debil zostawił mnie dla ciebie. Mam kompletnie wywalone. Nie przyjaźnie się z nikim. Jestem wyrzutkiem i każdy uważa mnie za złą sukę, która nie potrafi się z kimś zaprzyjaźnić. Jeszcze coś?
- Ale on nas też zostawił.- mruknął i zbił mnie z tropu.
- Ale utrzymywał z tobą kontakt. Mnie miał w dupie przez 18 lat.
- Nie bądź zła, ale my chcemy się z tobą zaprzyjaźnić tylko że nie dajesz nam na to szans. Spróbujesz?
- Taa. Opowiesz mi coś o nich?
- Jasne.- uśmiechnął się przyjaźnie.- Zayn to ten z pasemkiem i jest z Perrie. Ona jest bardzo sympatyczna. Louis to ten co zabierał ci marchewki.- parsknęliśmy śmiechem.- Ma dziewczynę Eleanor, ale nikt jej nie lubi.
- Boże zebra ma dziewczynę?! Jezu..
- Niall to ten blondyn. Lubi jeść i jest wolny. Liam to ten co cię uspokajał. Ma dziewczynę Danielle jest miła i sympatyczna. A resztę dowiesz się od nich.
- A ty?
- Co ja?
- Nie opowiesz mi o sobie?
- Mam tak jak ty 19 lat, ojciec zostawił nas jak miałem 14 lat. Jestem strasznym flirciarzem. Jak będziesz miała pytania wal śmiało.

Ze sklepu wróciłam z 3 kilogramami marchewek.
- Wiem ile ich jest i jeśli któreś z was zje chociaż trochę ma w ryj.
- Moon nie spinaj się.- powiedziała ta zebra.
- Po nazwisku to po psyku.- odwróciłam się i poszłam na górę.

Dowiedziałam się, że Liam ma 20 lat, mówią na niego Dadd'y. Lubi tańczyć i boi się łyżek (o.O). Jest miły, spokojny i bardzo opiekuńczy a także najbardziej odpowiedzialny. Plus, że ma jedną nerkę. Harry to jak Harry. Niall i ma 20 lat rozjaśnia włosy, wiedziałam! Kocha jeść i nie tyje (zazdroszczę), jest z Irlandii i gra na gitarze plus uznaje seks po ślubie. Zayn jest wyznawcą Islamu. Ma 20 lat, wywalono go ze szkoły i jego włosy mają 6 cm (o.O x2) plus kocha lustra. Louis ma 22 lata. Nie chce dorosnąć. Kocha marchewki, paski, kolorowe spodnie i nie lubi chodzić w skarpetach. Boi się ptaków (o.O x3), ale ma kevina (-.-). Stwierdzam, że są dziwni.
- Może powiesz nam coś o sobie?- zapytał Zayn.
- Może jutro jestem zmęczona.- pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie.

od autorki: mam nadzieję że się podoba? KOMENTUJCIE

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 1

O kurde zaraz wybuchnę śmiechem! Haha! No nie mogę. Mój "tatuś" przyjechał po mnie dziś rano i zawozi mnie do "braciszka". Czujecie to? Zrobił dzieciaka mojej mamie (czyli mnie) i w tym samym roku spłodził syna. A żeby było jeszcze śmieszniej to Harry- mój brat jest jednym z pedałków z One Direction i mam z nimi zamieszkać.
- Mamo muszę?- zapytałam gdy upychałam ostatnią rzecz do walizki.
- Zrozum, że ojciec chce pokazać ci Londyn i żebyś poznała Harry'ego.
- Ale po co to?- odwróciłam się w stronę okna.
- Słuchaj.- odwróciła mnie do siebie.- Nigdy się z nikim nie przyjaźniłaś. Zawsze sama i z dala od innych. Kiedy rówieśnicy bawili się na dworze ty siedziałaś i słuchałaś muzyki. Chcę abyś się spróbowała z nimi zaprzyjaźnić, a teraz zmykaj się szykować i schodź coś zjeść.
Poszłam do łazienki się odświeżyć. Rozczesałam swoje czerwone włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Postanowiłam, że założę to co najbardziej lubię. Szybko naciągnęłam na nogi czerwone rurki. Założyłam grafitową koszulkę na ramiączka z krzyżem, a na wierzch założyłam jeansową kantanę. Na nadgarstki założyłam pięć bransoletek w rockowym stylu. Na stopy wciągnęłam czarne botki z dżetami, na włosy naciągnęłam czarną czapkę. Do czarnego, skórzanego plecaka z ćwiekami wrzuciłam potrzebne rzeczy. Czyli portfel, telefon, słuchawki, klucze do nowego domu, perfumy, lusterko i mój pamiętnik. Ostatni raz spojrzałam na swój, już pusty pokój. Niestety muszę zamieszkać z nimi na stałe.
- Boże córciu jak ty wyładniałaś.- zaczął ojciec.
- Ha.- prychnęłam.
- Może lepiej już zjemy?- zaproponowała mama widząc, że nie jestem szczęśliwa z tego powodu. Będę chodzić do szkoły w Londynie.
Szybko zjedliśmy śniadanie i już musieliśmy się żegnać.
- Pa mamo.
- Pa. Będę tęsknić.- powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Będę pisać.
- Pa.- puściłam ją i poszłam za ojcem.

- I jak kochanie podoba ci się?- zapytał.
- Nie kochanie to po pierwsze i taj, jest tu ładnie.
- To dobrze.
- A kiedy będą te pedałki?
- Nie pedałki. Nie wiem. Paul mówił, że po 17.
- Super.
- Ja się zmywam. Pa.
- Jasne.- mruknęłam i zaczęłam rozglądać po moim "azylu". Ściany były malinowe, a meble ciemne z domieszką bieli. Na czarnych panelach leżał biały, puszysty dywanik. Łóżko było wygodne, a cały pokój był nowocześnie urządzony. Miałam swoją łazienkę i garderobę. Szybko zaczęłam się rozpakowywać.
Kiedy na półki wystawiłam ostanie rzeczy pokój wyglądał jak mój. Cała akcja zajęła mi jakieś 4 godziny. Spojrzałam na zegarek 16.30 rany! Mój brzuch burczał jak dziki. Wcześniej napisałam do mamy, że wszystko okey i poszłam do kuchni coś zjeść. Ten dom jest śliczny. Piękna willa z basenem. Szkoda tylko, że oni są tu.
Kiedy zeszłam po schodach do kuchni włączyłam telewizor na stację muzyczną. Akurat leciała piosenka Kiss you tych pedałów. Z barku laku nie przełączyłam już. Kuchnia jedną całą szklaną ścianę i meble w kolorze czerowno-białym. Zajrzałam do lodówki i zapowietrzyłam się. Ile żarcia! Przepatrzyłam każdą z półek i zauważyłam MARCHEWKI. Jak małe dziecko załapałam je i zaczęłam chrupać. Po drodze złapałam jeszcze paczkę musli bananowo czekoladowych. Z nudów rozsiadłam się na kanapie i zaczęłam oglądać wiadomości.
- Dziś dowiedzieliśmy się, że do domu One Direction wprowadziła się przyrodnia siostra Harry'ego Styles'a. Czerwono włosa nastolatka.- mój ryjek.- To Skayler Moon. Czy dojdzie do romansu między nią, a którymś chłopakiem z zespołu? Dla was będziemy śledzić dziewczynę.- i tu się wyłączyłam.

od autorki: nie wiem czy fajne czy nie, ale trochę nudne. Serdecznie zapraszam do komentowania. CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 



niedziela, 7 kwietnia 2013

Bohaterowie ♥ i prolog

Skayler Moon 19 l.

Louis Tomlinson 22 l.

Harry Styles 19 l.

Zayn Malik 20 l.

Niall Horan 20 l.

Liam Payne 20 l.

Danielle Peazer 25 l.

Eleanor Calder 21 l.

Perrie Edwards 20 l.


Prolog:
Super! Mój tatuś nie miał z nami kontaktu przez 18 lat i teraz nagle muszę z nim zamieszkać. Ale co po?! Moja rodzicielka odpowiada tym samym "to twój ojciec", "musisz z nim rozmawiać". Tylko, że nie chcę lecieć do Londynu i mieszkać z One Direction. Po prostu zajebiście. Wyczuj sarkazm.