piątek, 31 maja 2013

Rozdział 24

Obudziłam się kiedy promienie słoneczne rozjaśniły pokój. Odwróciłam się i ujrzałam Tayler'a. Słodko spał. Przysunęłam się delikatnie do niego.
- Hej słońce.- dałam mu buziaka w czubek noska.
- Hej mała.- powiedział swoim zachrypniętym głosem.
- Jak ci się spało?
- Z tobą genialnie.- kiedy wypowiedział ostatnie słowa wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek aż zadzwonił dzwonek.
- Otworzę.- oderwałam się niechętnie. Założyłam w biegu bardzo dużą koszulkę chłopaka, a włosy związałam w kitkę.
- Czego ty tu chcesz?!- oburzyłam się kiedy zobaczyłam dziewczynę Louis'a.
- To dla ciebie.- podała mi coś i uśmiechnęła się.
- Co to za gówno?- zapytałam zniecierpliwiona.
- Otwórz.- uśmiechnęła się.
- Pozytywny test ciążowy.
- No właśnie.
- No i co? Ja nie wiedz.... JESTEŚ Z NIM W CIĄŻY?!- zdziwiłam się.
- Tak.- uśmiechnęła się triumfalnie.
- Aha.- rzuciłam jej to w twarz i zamknęłam drzwi.
- Coś się stało?- zapytał chłopak kiedy weszłam do łazienki i zaczęłam szukać czegoś po szafkach.
- Zostawiałam u ciebie farbę do włosów co nie?
- No tą co ci zabrałem..
- A już mam.- uśmiechnęłam się.
- Wracasz do czerwonego?
- Sama nie wiem.- Tay podszedł i przytulił mnie od tyłu. Był wyższy o jakieś  15 centymetrów. Kiedy tak patrzyliśmy na nasze odbicie w lustrze wyglądaliśmy na szczęśliwych. Ale czy taka była prawda? Musiałabym się nad tym zastanowić. Co ja gadam. Jestem szczęśliwa. On był ze mną po sracie dziecka nie tak jak Louis. Odwiedzał mnie codziennie nie tak jak Pasek. Dzięki niemu zapominam o tym co było jeszcze w domu 1D. Doskonale pamiętam dzień w którym ich poznałam. Nie byłam zadowolona,  a Louis'a nienawidziłam. Odwróciłam się do chłopaka przodem i patrzyłam na jego zaspane oczka.
- Co?- uśmiechnął się czarująco. Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam go mocno i pocałowałam go w czoło.

- Gdzie jedziesz?- zapytał kiedy sięgnęłam po kluczyki.
- Do chłopaków po ciuchy.
- Czyli wprowadzasz się do mnie?- zapytał uradowany.
- Tak.- dał mi buziaka.
- Uważaj na siebie.
- Spoko. Będę za godzinę.- wyszłam z domu i wsiadłam do czarnego audi. Nie prowadziłam od wypadku. Ale nie boję się.
Po 10 minutach byłam już na miejscu.
- Hej!- zawołałam kiedy weszłam jak gdyby nigdy nic.
- Dziecko drogie martwiłem się!- ryknął Harry.
- Jestem, spokojnie.
- A to dobrze zjesz z nami?- zapytał Niall.
- Nie.
- A to fajnie bo gło.. Co?!
- Wyprowadzam się.- machnęłam ręką.
- CO?!- zawołali chórem.
- Ćwiczycie to?- zaśmiałam się  ruszyłam na górę. Pakowałam wszystko do toreb i walizek.
- Zostań z nami. Wyprowadzasz się do Louis'a?- zapytał Zayn.
- On ma nową.- powiedziałam cicho.- I dziecko.
- Ale jak to?
- Wczoraj u niego byłam. Chciałam go przeprosić, ale on powiedział, że ma inną. A ta dziunia dziś rano dała mi test ciążowy. Pozytywny. Nie mogę i nie mam dziecka więc zrobił je sobie.- uśmiechnęłam się blado. Mulat mocno mnie przytulił.
- A gdzie będziesz?
- U Tayler'a.
- To porządny chłopak. Lubię go.
- Wiem. Jestem z nim od wczoraj.
- Oj siostrzyczko!- przytulił mnie znów.- Daj pomogę ci.

- Już jestem!- krzyknęłam rzucając wszystkie rzeczy, torby i inne do salonu. Wszystko było pogaszone, ale jedyne co dawało światło to blask z kuchni. Poszłam w to miejsce i zaniemówiłam. Mój chłopak zrobił mi kolację.
- Po co to?- zapytałam kiedy wręczył mi bukiet kwiatów.
- Przestanę cię kochać jak wszystkie zwiędną.
- Ale jedna est sztuczna.
- No właśnie.- pocałował mnie. Zjedliśmy pyszną kolację i poszliśmy na górę. Wiadomo jaki był finał.

od autorki: siaki byle jaki ten rozdział :c zawiodłam was pewnie. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 23

- Wszystko okey?
- Tak.- skłamałam wycierając łzy.- Powiedz im, że źle się czułam czy coś.
- To przez Louis'a?
- Tak.
- To czemu mu nie wybaczysz?
- Bo zranił mnie nie raz, a okłamywał dwa. Ja boje się mu zaufać. Zrozum to. Chciałabym, ale nie mogę. Muszę o nim zapomnieć. Dzięki Zayn za podwózkę.- wyszłam z auta i poszłam od razu do domu. Poszłam do siebie i osunęłam się po ścianie i zaczęłam ryczeć. Nie mogła sobie z tym poradzić. Nie wiem co robić. Kocham go, ale się boję.

Po jakiejś godzinie odnalazłam nagranie od Liam'a i zaszokowało mnie. Było tam nagrane jak Lou mówi do mnie kiedy byłam nieprzytomna, doszłam do wniosku, że muszę się z nim spotkać. Napisałam do Zayn żeby podał mi adres zebry. Kiedy tylko go dostałam zadzwoniłam po taksówkę.
Po 10 minutach drogi byłam pod jego blokiem. Weszłam na odpowiednią klatkę i zadzwoniłam do mieszkania. Otworzył mi chłopka.
- Co ty tu..- nie dokończył bo wbiłam się w jego usta.
- Słuchaj ja widziałam to nagranie. I nie wiem coś we mnie pękło czy coś i ..
- Kochanie kto to?- zapytała jakaś blondynka.
- Kochanie?
- Sky to moja..
- Dziewczyna.- przerwała mu.- Kotuś powiedz jej prawdę.
- Już dawno mi na tobie nie zależy. Nie kocham cię.- znów mnie zranił. I jak to kurwa ma być? Bez namysłu wsiadła do taksówki, ale nie pojechałam na imprezę tylko pod dom Tayler'a. Zapomniałam tylko, że on był na moich urodzinach. Zadzwoniła do niego.
- Ej Tay możesz przyjechać do twojego domu? Proszę..- powiedziałam płacząc.
- Jasne.- powiedział i rozłączyłam się. Dobrze, że nie pytał co jest nie tak.
Po 5 minutach był pod swoim domem.
- Boże chodź zmarzłaś.- nic nie powiedziałam tylko poszłam za nim. Dał mi gorącą herbatę i suche ciuchy. Mogłam mu się wypłakać i opowiedzieć co się stało.
- Zrozum, że to debil.
- No sama nie wiem.
- Słuchaj.- spojrzał mi w oczy.- On jest idiotą skoro odrzuca kogoś takiego. Ja nie pozwoliłbym cię zranić. Kocham cię.- pocałował mnie. Odwzajemniałam. On nie był mi obojętny. Może i go kochałam, ale na pewno nie tak jak Louis'a chociaż to uczucie do niego wygasa, a jego miejsce zajmuje Tay. Nasz pocałunek był namiętny, a przez moje ciało przechodził dreszcz. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam jeździć moją dłonią po jego plecach. On wsunął swoje pod bluzkę. Przeniósł nas do sypialni. Tam od razu zdjęłam mu koszulkę i on mi nie zostawał dłużny. Kiedy byliśmy w samej bieliźnie mogłam zauważyć jego umięśniony tors. On ułożył nas tak, że pod nim. Zdjął mi stanik i całował każdą część mojego ciała. Delikatnie przygryzał sutki doprowadzając mnie do rozkoszy. Kiedy zjechał na linie majtek, jednym zdecydowanym ruchem zdjął je. Pieścił językiem moją kobiecość. Ja odginałam się w łuk aż w końcu przerwałam to i zajęłam się chłopakiem. Brałam jego męskość don ust i bawiłam się nią. Po grze wstępnej przeszliśmy do konkretów. On znów leżał na mnie. Po bokach głowy położył nasze splecione dłonie.
- Obiecuję ci, że nie będzie to jak w tedy. Możemy powiedzieć, że to będzie nasz pierwszy raz?- zapytał z błyskiem w oku jakby było mu przykro za tamto i chciał się poprawić.
- W tedy kiedy zdarzyło się wiesz co był mój pierwszy raz. Więc ty byłeś pierwszy. Zróbmy to tak jak za pierwszym razem powinno być.- on w odpowiedzi pocałował mnie i wyjął z szafki gumkę. Założył ją i pocałował mnie. Delikatnie we mnie wszedł. Był taki delikatny jak nie wiem. W ogóle nie przypomina tego co za pierwszym razem.
Po wszystkim położył się obok mnie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, a on założył kosmyk moich włosów za ucho.
- Wiesz, że robiliśmy to, a jesteśmy przyjaciółmi?- powiedział.
- Ja nie chcę być twoją przyjaciółką.- pocałowałam go.- Tylko kimś więcej.- wtuliłam się w niego. Może powiecie, że szukam pocieszenia, ale pomyślcie. On od razu kiedy się obudziłam powiedział mi najgorszą prawdę chodź wiedział, że mogłam go wyzywać od skurwieli i powiedzieć, że nie chcę go znać. A Louis mimo tego, że był pewien że się obudzę oszukiwał mnie. I Tay był przy mnie.
- To co?
- Ale co? Zamyśliłam się. Sorki.
- Co ty na to żebyśmy zostali parą?- nic nie powiedziałam tylko wbiłam się w niego usta. W jego objęciach zasnęłam.

od autorki: hejo!  no więc ja niedługo wybywam więc macie kolejny rozdział! musi się dziać zamęt bo bym musiała skończyć a mam plan yeah! no więc wyszedł mi pornos soł sory :D

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 22

Jestem w domu 1D już tydzień. Każdy skacze do około mnie co trochę drażni. Codziennie przychodzi do mnie Trevor. Na początku każdy miał sceptyczne podejście do niego (sceptyczne jestę mądrę). Nie dziwie się im. Ale kiedy wyjaśniłam im jego zachowanie zrozumieli go i zaprzyjaźnili się z nim.

- Hej mała.- powiedział do mnie Tay, dając buziaka w policzek.
- Hej duży.- zaśmiałam się.
- Jak się czujesz?
- Już dobrze. Mam ochotę wyjść stąd.
- Ale masz leżeć.
- Do jutra.- uśmiechnęłam się cwaniacko.
- A jak tam Lou.- powiem wam szczerze, że ten temat mnie bolał. Każda wzmianka o nim boli.
- Ładna pogoda dziś co nie?- zmieniłam temat.
- Bardzo.- puścił oczko.
Posiedział ze mną jakieś dwie godziny i poszedł do domu.
- Hej siora!- zawołał Hazza.
- Hej.
- Jutro idziemy na zakupy.
- Ale po co?
- Tak sobie.
- No okey?

oczami: Louis'a
Jakim ja jestem idiotą. Mówię komuś, że nie chcę go zranić, a zrobiłem to po raz kolejny. Jestem debilem. Nie dziwię się, że Sky nie chcę mieć ze mną kontaktu. Siedziałem tak w salonie, w mieszkaniu które wynajmuję popijając kawę. Ktoś zadzwonił do mieszkania więc poszedłem otworzyć.
- Hej Zayn.- powiedziałem bez cienia uśmiechu.
- Hej Lou. Mogę wejść?- zapytał przygryzając wargę.
- Yhy.- odsunąłem się aby mógł wejść. Zrobiłem mu herbatę i zaczałem temat.
- Jak Sky?- i tu zabolało mnie serce. Za każdym razem kiedy słyszę o niej w wiadomościach lub co kolwiek.
- Dobrze. Masz.- podał mi jakąś torebkę. Było w niej mnóstwo rzeczy które dałem Sky. Na przykład naszyjnik.
- Skąd to masz?
- Kazała mi wyrzucić więc wolałem dać tobie.
- Dzięki.
- Znów ma kontakt z Tayler'em.
- Jak to?!- zdziwiłem się.
Opowiedział mi co i jak, a we mnie wszystko się gotowało.
- Louis ja wiem, że ją kochasz, a ona ciebie. Całe noce płacze. Nawet nie wiesz jak jej źle bez ciebie i bez tego, że nie ma już dziecka. Zrozum też, że nie wytłumaczyłeś jej co i jak kiedy się ocknęła.
- Wiem jestem debilem.
- Słuchaj jutro w klubie Paradise robimy jej urodziny wpadnij. Wytłumaczysz jej co i jak. A ja spadam.
- Zayn?
- Tak?
- Dzięki.- powiedziałem, a czarnowłosy uśmiechnął się. Muszę ją odzyskać.

oczami: Sky
Była już 20, a ja stałam UBRANA.

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- krzyknęli kiedy weszłam do klubu. Miałam łzy w oczach. Myślałam, że zapomnieli o moich urodzinach a tu jednak. Każdy dawał mi prezenty. Przyszła pora na Liam'a.
- Zobacz to w domu.- powiedział po czym złożył mi życzenia i wręczył prezent. Bawiliśmy się kiedy zgasło światło i zapaliło się na scenie.
- Sky ja przepraszam za wszystko. Byłem idiotą. Wiem, że zraniłem cię. Wysłuchaj tego co śpiewałem ci tego dnia kiedy zostaliśmy parą.- zaśpiewał mi Look after you, ale ja wyszłam z klubu i Zayn mnie odwiózł do domu.

od autorki: u nich leci jak z górki! No, ale cieszmy się i zarazem smućmy. Gdyż ponieważ:
a) od 3 do 6 czerwca nie będzie mnie soł nie będzie rozdziałów
b) blog zbliża się do końca :c ale mam dla was propozycję. Powiedzcie mi jakie chcecie zakończenie?

środa, 22 maja 2013

Rozdział 21

- Odpowie mi ktoś?- mówiła łamiącym się głosem.
- Ona..
- Ona nie żyje.- dokończył za mnie lekarz. Od razu zaczęła płakać. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Teraz ja jestem jej potrzebny i zrozumiałem, że ona jest wszystkim. Szkoda, że ceną "oświecenia" była śmierć córeczki i jej wypadek.
- Spokojnie. Jeszcze będziemy mieli dziecko.- mówiłem głaszcząc ją po głowie.
- Przykro mi to mówić, ale nie będzie mogła mieć pani dziecka.
- Ale.. ale..
- Cii. Nie płacz. Nic ci to nie pomoże.- mówiłem.

Posiedziałem z nią dwie godziny i poszedłem do domu.

oczami: Tayler'a
Boże jakim ja jestem idiotą! Raniłem ją na okrągło. Ale przez co to? Przez to, że zakochałem się w niej, a ona była z tym fagasem.
- Mogę?- zapytałem cicho.
- Jasne.- uśmiechnęła się wycierając łzy.
- Wszystko dobrze?
- Nic nie pamiętam, straciłam dziecko i nie pamiętam mojego chłopaka.
- Jakiego?- zdziwiłem się. Przecież ona nie była z Louis'em od jakiegoś roku albo trochę mniej.
- Louis'a.
- Nie chcę ci nic mówić czy sugerować, ale ty nie jesteś z nim prawie od roku.
- Jak to?
 - Chcesz znać wszystko?
- Tak.- powiedziała bez wahania. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem opowiadać.
- Spotkaliśmy się w klubie, tańczyliśmy, ale Lou był zazdrosny i podszedł i pocałował cię. Byłem wściekły bo spodobałaś mi się. Później nie mogłem dać sobie rady bo chciałem być obok ciebie. Zacząłem ćpać. Kiedyś cię spotkałem i zgwałciłem. Byłem pewien, że przez to mnie z nienawidzisz i nie będę musiał patrzeć jaka szczęśliwa jesteś z Louis'em. Ale za każdą twoją łzą serce mnie straszliwie bolało. Potem zaszłaś w ciąże z Lou, ale on cię oszukał i był z tobą dla celów Paul'a. Później całował się z Eleanor. Zdradził cię. Przepraszam byłem i jestem dalej głupi. Zrozumiem jak mnie wyrzucisz stąd. Ale wiec jedno. Kocham cię, być może bardziej niż Louis. Wybacz mi.

oczami: Sky
Byłam strasznie zła. Nie mam dziecka i nic nie pamiętam. Po jakiś 10 minutach odkąd wyszedł "mój" chłopak przyszedł inny.

- Spotkaliśmy się w klubie, tańczyliśmy, ale Lou był zazdrosny i podszedł i pocałował cię. Byłem wściekły bo spodobałaś mi się. Później nie mogłem dać sobie rady bo chciałem być obok ciebie. Zacząłem ćpać. Kiedyś cię spotkałem i zgwałciłem. Byłem pewien, że przez to mnie z nienawidzisz i nie będę musiał patrzeć jaka szczęśliwa jesteś z Louis'em. Ale za każdą twoją łzą serce mnie straszliwie bolało. Potem zaszłaś w ciąże z Lou, ale on cię oszukał i był z tobą dla celów Paul'a. Później całował się z Eleanor. Zdradził cię. Przepraszam byłem i jestem dalej głupi. Zrozumiem jak mnie wyrzucisz stąd. Ale wiec jedno. Kocham cię, być może bardziej niż Louis. Wybacz mi.- zamurowało mnie. Nie byłam na niego zła. Nie mam mu za złe, że robił wszystko żeby się odkochać. Przypomniał mi wszystko, a on sam płakał.
- Dziękuję.- szepnęłam i uśmiechnęłam się ciepło ściskając jego dłoń. Nie miałam siły go przytulić.
- Co? Przecież ja..
- Wytłumaczyłeś mi jak jest. Dziękuję.
Posiedział ze mną godzinę i wyszedł.

miesiąc później...
Zakazałam Louis'owi przychodzić do mnie. Chciał wytłumaczeń, ale ja nie miałam zamiaru być okłamywana po raz kolejny przez niego. Jutro przyjeżdża do mnie Harry bo mogę już wyjść. Nie mam zamiaru wracać do domu 1D bo jest tam ON.

- Nie.
- No nie ma go.
- Ale później będzie.
- On się wyprowadził.
Zamilkłam. Jak Tomlinson mógł się wyprowadzić,  pytam  się jak? Debil, ale przynajmniej będę mogła z nimi zamieszkać. Mam jeszcze odpoczywać.
- Okey.- powiedziałam chowając torby do jego auta.

- Chcesz coś?- zapytał Zayn. Ale mi ich brakowało.
- Jak coś będę wołała.- uśmiechnęłam się do ciemnowłosego. Podszedł do mnie i dał mi całusa w czoło.
- Dobrej nocy.- powiedział.
- Dzięki i nawzajem.- uśmiechnęłam się.- Zayn?
- Tak?
- Mógłbyś to wyrzucić?- zapytała się pokazując mu na pudełko ze zdjęciami i prezentami od Lou.
- Jasne.- powiedział i wyszedł.

od autorki: huhu Sky już wszystko pamięta, ale to nie kończy problemów naszych bohaterów :)

wtorek, 21 maja 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Award przez Sophie96. Dziękuję za docenienie moje opowiadania :)

PYTANIA:
1. Masz rodzeństwo?
 tak mam siostrę
2. Jesteś Directioners? Jak tak to od jak dawna?
jestem, ale trudno mi powiedzieć od jak dawna.
3. Jakich zespołów, piosenkarzy i piosenkarzy słuchasz?
1D, Austin Mahone i różnych to co mi do ucha wpadnie
4. Podobają tobie się moje opowiadania? Szczere odpowiedzi.
tak
5. Czego się boisz?
pająków
6. Dlaczego zdecydowałaś się pisać opowiadanie?
miałam ciekawe pomysły, dużo czytałam i wgl
7. Jakiej tematyki blogów nie lubisz?
nie mam pojęcia
8. Jaką tematykę blogów lubisz?
o modzie, 1D i nie wiem
9. Ulubione piosenki?
dużo ich
10. Jesteś tolerancyjna?
tak
11. Jaki jest twój charakter?
dość wybuchowy

MOJE PYTANIA:
1. Ulubiony film?
2. Data urodzin?
3. Czytasz mojego bloga?
4. Ulubiony kolor?
5. Ulubiona pora roku?
6. Którego członka zespołu lubisz najbardziej?
7. Co byś zrobiła gdybyś zobaczyła 1D na żywo?
8. Czy jesteś tolerowana przez innych jeśli chodzi o 1D?
9. Szczęśliwa liczba?
10. Jesteś ambitna?

NOMINUJĘ:
1. http://it-must-be-a-joke.blogspot.com/
2. http://weareyoung-zaprasza.blogspot.com/
3. http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
4. http://sky-and-lou-story.blogspot.com/
5. http://partofme1000.blogspot.com/
6. http://we-say-yolo.blogspot.com/
7. http://livinginadifferentstyle.blogspot.com/
8. livinginadifferentstyle.blogspot.com/
9. http://xxweareyoung-xx.blogspot.com/
10. http://younglovezayn.blogspot.com/

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 20

- Ale Lou jest późno.- powiedział do mnie Niall.
- Mam to w dupie! Jak chcę być teraz przy Sky! Ona mnie potrzebuje!- byłem bez radny. Jeżeli ona nie przeżyje to nie mam po co żyć.- No na co kurwa czekacie?!- wrzeszczałem. Podszedł do mnie Liam i dał z plaska.
- Słuchaj, masz iść do siebie i się przespać a rano do niej pojedziemy. Jasne?- przydał się ten plask.
- Nie.- złapałem kurtkę i kluczyki do auta. Momentalnie pojechałem do niej.

- Gdzie leży Skayler Moon?- zapytałem lekarza.
- Sala 310, ale narazie nie można wchodzić.
- A co z nią?
- W sali 302 jest jej lekarz prowadzący. Proszę jego pytać.
- Jasne.- szybko do niego poszedłem od razu zapukałem. W odpowiedzi usłyszałem ciche "proszę".
- Dobry wieczór pan jest lekarzem prowadzącym Skayler Moon?
- Dobry wieczór, tak. Chce pan wiedzieć co nią? A kim pan dla niej jest?
- Chłopakiem. Co z nią?- byłem zdenerwowany.
- No cóż jak pan wie jej córeczki nie można było odratować. A z pańską dziewczyną jest trochę lepiej. Ma złamaną nogę i połamane żebra. Rezonans czaszki wykazał uszkodzenie mózgu w części odpowiedzialnej za wspomnienia. Na szczęście uszkodzenie nie jest trwałe i po dwóch miesiącach powinna pamiętać wszystko łącznie z wypadkiem.- powiedział, a moje serce mnie bolało.
- Mogę do niej iść?- zapytałem łamiącym się głosem.
- Tak, ale na pięć minut. Ona jest w śpiączce powinna się wybudzić za jakiś miesiąc albo kilka tygodni.
Od razu wyszedłem i skierowałem się do sali 310. Kiedy ją zobaczyłem to tak jakby moje serce pękło na kilkanaście kawałeczków. Podszedłem do jej łóżka i patrzyłem na bezbronną dziewczynę. Nie miałem odwagi złapać ją za dłoń Wyglądała tak bezbronnie. Nagle maszyny zaczęły dziwnie piszczeć. Do sali wpadła grupka lekarzy. Odciągali mnie z jej sali i słyszałem cichy głos.
- Tracimy ją.- to był jakiś koszmar. Przecież nie mogę stracić dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Nie mam córki i mógłbym nie mieć też Sky? Przecież nie wytrzymałbym.

Siedziałem na korytarzu szpitala przypominając sobie wszystkie wspólne chwile.
Wracaliśmy od jej rodziców. Kiedy Sky poszła do sklepu rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Jak to ładnie brzmi NASZEJ a teraz brzmiałoby MOJEJ. Jej mama dała mi piękny diamentowy pierścionek żebym mógł się jej oświadczyć. W tedy przyszła uśmiechnięta Sky. Dopytywała się co to, a ja jej mówiłem, że niedługo się dowie.
- Panie doktorze co z nią?- zapytałem od razu kiedy lekarz wyszedł.
- Zostały pomylone leki, które wywołały zatrzymanie pracy serca. Ale teraz jest wszystko okey.- uśmiechnąłem się blado. Patrzyłem przez okienko na jej bladą twarz. Mam nadzieje, że kiedy się obudzi pozna mnie.


Tydzień po tygodniu mija, a ja nadal siedzę obok niej. To straszny koszmar.
- Louis jedź do domu coś zjeść.- prosiła Dan.- Ja z nią posiedzę.
- Nie. Ja chcę być przy niej jak się obudzi.
- Ale ona może się nie obudzić dziś.
- Ja to czuję.- zrezygnowana dziewczyna poszła, a ja trzymałem ją za dłoń.
- Kochanie jeśli mnie słyszysz to obudź się. Proszę cię kochanie.- głos zaczął mi się łamać.- Jestem debilem pozwoliłem cię skrzywdzić i to nie raz. Sam cię krzywdziłem. Pokochałem cię od razu. Wiem, że jak byłaś u nas jeszcze w ciąży i to co mówiłaś do mnie bolało cię. Znam cię jak nikt. Jak się denerwujesz jesz czekoladę z orzechami. Błagam cię nie zostawiaj mnie samego. Mam przyjaciół, rodzinę, ale ja chcę ciebie. Nie chcę bez ciebie żyć. Wiem też, że jakbyś mogła się ruszać i byś nie spała to dałabyś mi z plaska i powiedziała "ogarnij się Lou brzmisz jak desperat". Nawet nie wiesz jakbym chciał żebyś zrobiła cokolwiek dając oznaki życia. Błagam cię. Kocham cię jak nikt rozumiesz? Jesteś dla mnie całym światem.- położyłem głowę koło jej nóg i płakałem. W tedy wszedł lekarz.
- O któż to oczy otworzył. Jak się pani czuję?- zapytał.
- Kim.. Kim wy jesteście? Kim ja jestem i co ja tu robię?- dopytywała się wystraszona. Ona się obudziła! Jezu dziękuję ci za to.
- Ja jestem doktor Josh twój prowadzący,  a to Louis twój chłopak.
- To ja mam chłopaka? Nie zła dupa.- uśmiechnęła się.- Poczekaj, a ja jestem Skayler Moon dobrze kojarzę?
- Tak.- pokiwałem głową.
- A gdzie moja córka?- zapytała rozglądając się po sali.


od autorki: no więc dziewczyna się obudziła! Huhu, ale to nie kończy ich problemów. Niedługo pojawi się dłuższy KOMENTUJCIE i czekajcie na kolejne losy Sky i Lou może być?

środa, 15 maja 2013

Rozdział 19

Od razu Lizzy zaniosłam do pokoju Lou. On był zachwycony kiedy mógł ją dotknąć, przytulić. Kiedy tylko miała ją na rękach z uśmiechem na twarzy przejechał jej palcem po twarzy.
- Ona jest piękna.- powiedział pełen zachwytu.- Boże jakim byłbym debilem gdybym pozwolił wam odejść.- powiedział patrząc mi w oczy.- Zamieszkaj znów z nami. Będę się nią opiekował. Proszę.
- Lou... Ja.. chciałabym się, ale nie umiem znów ci zaufać.- powiedziałam ze łzami i wyszłam z pokoju.- Przepraszam.
Od razu wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Przecież chcę żeby moje słońce miało ojca i w dodatku kocham tą Zebrę. Tylko, że nie umiem mu zaufać. Zranił mnie jak cholera. Nie umiem, nie dam rady.
- Nie płacz.- powiedział Lou i przytulił mnie. Nic mu nie odpowiedziałam. Przytulił mnie mocno, a ja płakałam dalej. Nie mogę sobie z niczym poradzić. Ten natłok emocji.

oczami: Louis'a
Doskonale wiem, że zjebałem sprawę. Nienawidzę się za to. Kocham ją jak głupi. Nie wykorzystał bym jej nigdy.
- Przepraszam Louis. Chcę ci zaufać, ale się boję.
- Słuchaj będziesz jeszcze miała czas. Nie przestanę walczyć o ciebie. Nigdy.- zaprowadziłem ją na koniec działki gdzie była altana i  pocałowałem ją. Ona odwzajemniała. Usiadła mi na kolanach. Jednym ruchem zrobiłem tak, że siedziała na mnie okrakiem. Rękę wsunąłem jej we włosy. Ona nadawała tempa. Nasze ręce chodziły po całym ciele. Zdjąłem z niej koszulę, a ona ze mnie. W rekordowym czasie oboje byliśmy w samej bieliźnie. Ona zmysłowo poruszała się na moich kolanach. Boże jak ja za nią tęskniłem. Jej ruchy były zdecydowane. Położyłem się na ławce, a później obróciłem nas. Zdjąłem jej stanik i zacząłem bawić się jej piersiami. Przygryzałem je i ssałem. Odchylała się do tyłu więc wiedziałem, że jej się podoba. Językiem zjechałem niżej. Szybko zerwałem z niej majtki i bawiłem się jej muszelką.
- Prze...przestań.- wyjęczała.- Teraz ja.- Sky kazała usiąść mi. Przejechała ręką po moim torsie. Zjechała do bokserek i uśmiechnęła się. Ściągnęła je i przesunęła ręką wzdłuż mojego członka. Zadrżałem, co ona ze mną wyprawiała. Wzięła go do ust i zaczęła się nim bawić. Ssała i lizała. Było mi cholernie dobrze. Później przerwałem to. Kazałem jej usiąść na kolanach i zabawa się rozpoczęła. Poruszałem się w niej delikatnie.
Po kilkunastu minutach zabawy kiedy miałem już dojść wyjąłem z niej mojego kolegę. Żeby ona doszła przeszliśmy do pozycji 69.
Poleżeliśmy obok siebie trochę i ubraliśmy się.
- Ja lecę już. Pa kochani.- pożegnała się i wyszła wraz z małą.

3 godziny później.....
Siedziałem u mnie w pokoju i przeglądałem internet. "Z ostatniej chwili! Na obrzeżach Londynu miał miejsce wypadek samochodowy. Zginęła jedna osoba, małe dziecko, a kierowce przetransportowano do szpitala w ciężkim stanie. Przyczyną wypadku było uszkodzenie przewodów hamulcowych. Będziemy informować na bieżąco." O kurde. Małe dziecko nie żyje to musi być tragedia do rodziny.
- Louis!- zawołał Liam.
- Co?- zapytałem wchodząc do kuchni uśmiechnięty. Ale kiedy zobaczyłem twarze innych zacząłem się bać.
- Lou usiądź.- zaczął Harry cały zdenerwowany. Zrobiłem jak kazał.
- Sky miała wypadek. Jest w szpitalu.- zaczął Zayn, a ja mu przerwałem.
- Ale wszystko okey z nią? A co z Lizzy?
- Ona nie żyje. Sky jest w bardzo ciężkim stanie.- mój świat się zawalił. Moje dziecko nie żyje. A miłość mojego życia jest w szpitalu.
- Ale ze Sky będzie wszystko dobrze?- pytałem płacząc.
- Jest w śpiączce. Nie wiadomo czy przeżyje.
- A co było przyczyną wypadku?- zapytałem próbując być spokojny.
- Ktoś podciął przewody hamulcowe.
- Jedziemy do niej!- wrzasnąłem.

od autorki: jak mówiłam w ich życiu będzie dramat. Ich mała córka nie żyje :c ale co ze Sky?
Mój świat legł w gruzach. 

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 18

KLIKAMY

_______________________
No wiem, że to było chamskie, ale co miałam powiedzieć? "Hej Lou wiem, że mnie zdradziłeś ale kocham cię jak głupia"? Gadam jak potłuczona. Przecież on udawał wielką miłość i mnie przeleciał więc sorry. Jeszcze mi dzieciaka załatwił. Może być coś co jeszcze bardzie mnie zdenerwuje?
- Halo?- zapytałam odbierając słuchawkę.
- Proszę cię nie roz...- rozłączyłam się. Nie będę gadała z Louis'em.

5 miesięcy później...

Na świecie jest moja 2 miesięczna córeczka Lizzy.

Ma oczko po ojcu, a resztę po mnie. Ona jest cudna. To moje oczko w głowie. Jest spokojna i nie mam z nią problemów. Lekarz uznał, że mała będzie szybko rosła bo uradziła się mała. Taka prawda. Lizz rosła jak na drożdżach. Rodzice już ją widzieli, a dziś jadę do chrzestnego. Postanowiłam, że Harry nim będzie, a matką chrzestną Danielle. Akurat tak się złożyło, że oboje będą dziś w domu 1D. Nie obawiam się Lou bo on nie może nic zrobić z faktem, że "nasze" dziecko będzie u nich. On tylko dał jej życie, to wszystko. Uznałam też, że lepiej żeby mała znała potem prawdę o ojcu niż bym miała kłamać jej w żywe oczy, że tata zginął. Pamiętam jak ja się wkurzyłam na moją matkę za to.

Poprawiłam włosy i makijaż. Na siebie założyłam czerwone
Bez tytułu #18
rurki, białą luźną koszulę, czarne lity i kilka dodatków. Maluch ubrałam w kombinezon z padną. Wyglądała słodko.
Po 10 minutach byłyśmy w domu chłopaków. Nie chciało mi się pukać więc zrobiłam przysłowiowe "z buta wjeżdżam".


- I powiedz mi plusy bycia matką.- powiedziała Dan.
- Mam większe cycki.- zaśmiałam się z resztą.
- A wybrałaś chrzestnych?- zapytał Liam.
- Dan i Hazza.
- Ooo dzięki.- dwójka rzuciła się na mnie. Chłopcy prócz Louis'a bawili się z małą, a ja poszłam do kuchni.
- Gadałaś z Lou?- zapytała Dan.
- Nie i nie mam zamiaru.
- Pogadaj z nim.
- A tamten gdzie z Elką?- zakpiłam.
- Zerwał z nią odkąd byłaś u chłopaków.
- Po co?- zdziwiłam się.
- Pogadaj to się dowiesz.- skończyłyśmy gadać i poszłyśmy do salonu. Zayn próbował nakarmić małą, ale coś mu nie wychodziło. Śmiechu było bez końca.
- Możecie się w końcu zamknąć?!- ryknął Louis. Jak on wyglądał. Nie ogolony, dresy, przygnębiony i wory pod oczami. Lizzy zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce i kołysałam.
- Mógłbyś się zamknąć?! Ona się boi.- powiedziałam z wyrzutem.
- To nasza córka?- zapytał.
- Moja. A swoją może kiedyś będziesz miał.
- Ale..
- Nie ma żadnego "ale" Louis.- powiedziałam. Podałam małą Danielle.- Idziemy pogadać.- złapałam go za rękę i zaciągnęłam niegdyś do naszego pokoju.
- Ja przepraszam.- powiedział.
- Słuchaj. Jesteś debilem! Byłeś ze mną tylko z rozkazu Paula, a ja się w tobie zakochałam i cię kocham. Myślałam, że ty też mnie. A ty wykorzystałeś mnie żeby mnie przelecieć. I co z tego masz?! Masz dziecko. A nie wróć. Dziecko to mam ja, a ty dałeś Lizzy tylko i wyłącznie życie. Obiecuję ci, że jej nigdy nie zobaczysz. Mam cię gdzieś. Zraniłeś mnie, a teraz stać cię na zwykłe przepraszam?! Jesteś dla mnie nikim.- mówiłam, a po moim policzku płynęły łzy.- Teraz nie próbuj..- nie dokończyłam bo mnie pocałował. Brakowało mi jego ust. Byłam w szoku, ale oderwałam się od niego i strzeliłam go z liścia. Chciałam wyjść, ale złapał mnie za nadgarstek i popchnął na ścianę.
- Zrozum, że cię kocham! Byłem z tobą przez to bo kazał Paul, ale cię kocham! Kocham jak głupi! Wiem, że zachowałem się jak dupek. Ale nie wykorzystał bym cię tylko do seksu. Zrozum to, że cię kocham. Chcę być z życiu naszej córeczki i twoim. Chcę być dla ciebie ważny. Wybacz mi. Błagam!- chłopak padł na kolana i zaczął płakać. Było mi go szkoda. Byłam suką raniąc go. Padłam obok niego i mocno go przytuliłam.
- Też cię kocham. Zraniłeś mnie, ale cię kocham.- teraz to ja go pocałowałam. Wtuliłam się w niego jak małe dziecko. Siedzieliśmy tak długo, że zapomniałam o Lizz. Kurde.- Poczekaj chwilę.- powiedziałam i zeszłam na dół. Wzięłam małą na ręce i poszłam do Louis'a.

od autorki: no więc nasza parka się pogodziła! ale to nie kończy ich problemów. Dowiecie się później :D

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 17


zapraszam do drugiego opowiadania PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SPODEM

Od mojego "zniknięcia" minęło już 5 miesięcy. Louis dzwonił do mnie tak jak reszta, ale na darmo. Nie miałam ochoty z nimi gadać. Tay miał rację. Zniszczył moje życie, a Lou się od mnie odwrócił. Powiem wam więcej. Zostanę matką. Jestem w piątym miesiącu co oznacza, że zaszłam w ciążę kiedy byłam z Louis'em. Moja matka i ojciec cieszą się i obiecali nic nie mówić chłopakom. Zwłaszcza Loczkowi. On by poedział Liam'owi, ten Zayn'owi on za to Niall'owi, a Żarłoczek Lou. Było by po mnie. Zmieniłam numer. Ma go tylko Harreh, Zayn. Niall i Liam. Im najbardziej ufam.

Zajrzałam do lodówki i w poszukiwaniu ogórków. Cały czas je wcinam. Z czekoladą, z lodami. Ze wszystkim jednym słowem. Poszłam do łazienki. Rozczesałam swoje już naturalne włosy. Haha nie malowałam ich i wróciły do poprzedniej barwy. Nawet mi w nich ładnie. Pomalowała je tylko po to żeby się wyróżnić. Na rzęsy nałożyłam tusz.
Bez tytułu #16 Założyłam na siebie luźne, podwinięte spodnie z kilkoma przetarciami. Czarną także luźną, koronkową bokserkę. Zarzuciłam na siebie beżowy sweter, Na nogi naciągnęła, białe tenisówki, a na nos pilotki. Do brązowej torby wrzuciłam telefon, portfel, klucze. Spryskałam się perfumami i wyszłam z domu. Moje ciuchy muszą być luźne bo mój brzuszek się zaokrąglił i jest dość duży. Od razu widać, że jestem w ciąży. Przez to, że moje włosy są normalne jestem niezauważana przez paparazzo. No i dobrze bo by się wszystko wydało.
Kiedy szłam parkiem napotkałam Louis'a trzymającego za rękę Eleanor. Nie rozpoznał mnie. Pociągnął mnie z bara.
- Przepraszam.- powiedział patrząc mi oczy, chociaż było mu ciężko przez moje okulary. Nie zważając na niego poszłam dalej. Ale mój telefon się rozdzwonił.
- Hej.- powiedział Harry.
- No cześć.
- Masz czas?
- Jasne.
- To wpadnij do nas za 10 minut. Louis'a nie ma.
- Mogę wejść. Jestem nie daleko więc będę za 10 minut. Mam wam coś do powiedzenia.
- Już się boję.- zaśmiał się.
- Nie trzeba.
Rozłączyłam się i w spokoju poszłam do tego sklepu. Kupiłam ogórki konserwowe, dużo żelków i ciastek. Mimo moich zachcianek dużo nie przytyłam. Mam nadzieje, że nadal będę miała swoją figurę.

Po 10 minutach stałam pod domem 1D. Bałam się jak zareagują na moją wieść. Od razu w progu stanął uśmiechnięty Liam.
- Hej.- przytuliłam go.
- No cześć Sky.- odwzajemnił gest.- Co ty na wojnę idziesz?- zaśmiał się.
- Nie. Zaraz wam powiem.
Tak samo jak z Li przywitałam resztę.
- To co chciałaś nam powiedzieć?- zaczął Styles.
- Jak któryś powie to Lou to pozabijam was na miejscu. Jasne?- odwróciłam się do nich przodem. W efekcie stałam tyłem do drzwi.
- Jasne.- odparli chórem, a ja się rozluźniłam.
 - No więc jestem w ciąży.
- Co?- zdziwili się, a Loczek wypluł cała zawartość swojej paszczy.
- Jestem w ciąży z Tomlinsonem.- no i w tym momencie wspomniany przez mnie chłopak.
- Co?- powtórzył Lou.
- O kurwa.- zaklęłam nie odwracając się nawet.
- Będę ojcem?- dopytywał się.
- Może kiedyś będziesz, ale na pewno nie ojcem Lizzy.
- Będę miał córkę?
- Nie masz prawa tak mówić! Liz nie będzie miała ojca.- chłopaki się rozeszli czując kłótnie.
- To co jej powiesz?!- uniósł głos.
- Że ojciec nie żyje.- wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że moim słowami go ranie.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Ja wiem, że ten nasz związek był tylko przez te zdjęcia z klubu. A ja głupia się w tobie zakochałam. I nie sądziłam, że będziesz zdolny wykorzystać te udawanie tylko po to żeby się ze mną przespać.
- Skąd to wiesz.?
- Kiedy  Paul się dowiedział o tym powiedział mi. Nigdy nie zobaczysz ani mnie, a ni jej!- wykrzyczałam mu w twarz i wybiegłam z domu.


od autorki: się porobiło xd MAM PROŚBĘ. KOMENTUJCIE BO MAM WRAŻENIE ŻE CZYTA CHYBA TYLKO KILKA OSÓB. Z CZTERY ALBO TRZY. A JAK TAK DALEJ PÓJDZIE TO ZAWIESZĘ

środa, 8 maja 2013

Rozdział 16

Weekend spędziłam z Louis'em. Było cudownie. W sobotę pojechaliśmy do jego rodziców, a niedziele kiedy wracaliśmy podjechaliśmy do mojej mamy. Była bardzo szczęśliwa na nasz widok. Później dała coś Lou, ale nie wiem co to było bo nie chciał mi powiedzieć.
Poniedziałek nadszedł szybko, aż za szybko. Wstałam o 7 i ubrałam się w TO, pomalowałam się delikatnie i zeszłam na dół.
- Hej słońce.- powiedziałam i dałam my buziaka w policzek.
- Hej.- odpowiedział, ale dość chłodno i nie dał mi się pocałować. Wzięłam torbę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiem o co mu chodziło.

Pierwsza lekcja- matematyka leciała niemiłosiernie wolno. Zamiast skupić się na pierwiastkach i innych ja myślałam o swoim chłopaku. Nie mam pojęcia co mu się stało. Nigdy tak chłodno mnie nie traktował. Ale nie ma co. Nie będę pokazywać, że jego zachowanie mnie drażni albo boli.
Kiedy tylko zadzwonił dzwonek i wyszłam z klasy kierując się od szatni na w-f. Niestety na mnie napatoczył się Tayler. Na moje nieszczęście szatnie były w oddzielnym korytarzu.
- Mówiłem ci suko!- warknął i złapał za barki popychając na ścianę.
- Co?
- Miałaś nie iść na policje!
- Kurwa zgwałciłeś mnie! Uważałeś, że nie powiem tego?
- Masz przejebane. Teraz to załatwiłaś się!- wysyczał na mnie.
- Ale o co ci chodzi?
- Słuchaj suko.- przyparł na mnie mocniej.- Mówiłem, że masz zakaz mówienia tego komu kolwiek! Szykuj się suko na koniec. Ten twój Louis zrozumie jaką szmatą jesteś!- warknął zły. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale bałam się jak cholera. Nie miałam ochoty zostać w tej szkole nawet minuty dłużej. Poszłam do parku.

Byłam cała roztrzęsiona, a ludzi w parku dużo o tej godzinie nie było więc tam się udałam. Moją uwagę przykuła pewna para całująca się  na ławce. Widać było, że chłopak darzy ją wielkim uczuciem. Postanowiłam przejść obok nich. Ale to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. To był Louis i Eleanor.
- Szczęścia zakochanym.- powiedziałam i zła pobiegłam do domu. Spakowałam swoje manatki i poszłam do koleżanki. Na szczęście ona musiała wyjechać i przez rok mam mieszkanie. Zostawiłam chłopakom kartkę:

Dziękuję wam za wszystko. Nie wściekajcie się na mnie i nie szukajcie mnie.
Chcę zostać sama. Będzie mi dobrze. Jak chcecie dowiedzieć się czegoś
więcej zapytajcie Louis'a on wam powinien powiedzieć. Dziękuję wam
za to, że mogłam z wami mieszkać. 
wasza Sky

od autorki: rozdział jest głupi i beznadziejny ale nie mam czasu na pisanie długiego  :)

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 15

Obudziłam się wtulona w niego. Dotknęłam łańcuszka i uśmiechnęłam się?
- Hej słońce.- powiedział.
- Hej.- odpowiedziałam i dałam mu buziaka w usta.
- Słuchaj.- złączył nasze dłonie.
- Co?
- Czy to co wczoraj między nami zaszło to znaczy, że jesteśmy razem?
- Też o to miałam zapytać. Ja bym chciała.
- Ja też.- pocałował mnie namiętnie. To było cudne. Kto by pomyślał, że będę z kimś z kim się kłóciłam.
- Ale wiesz, że będziemy musieli się im powiedzieć?- zapytał przerywając czynność.
- Wiem.- przytaknęłam. Poszła się przebrać do swojego pokoju.

 Po 10 minutach zeszliśmy na dół.
- Hej.- powiedzieliśmy równo.
- Hej, co wam?- zapytał Harry.
- Chcemy wam coś powiedzieć.- zaśmiałam się.
- Kupiłaś żółwia?- zapytał Liam.
- Kupiłaś kota?- Harry.
- Stłukłaś moje lusterko?- Zayn.
- Kupiłaś mi całe żarcie świata?- Niall.
- Nie, nie, nie i ćpałeś coś?
- Nie.
- Chciałam wam powiedzieć, że jestem z Louis'em!- krzyknęłam.
- Szczęścia!- zawołali wszyscy i zaczęli nam gratulować. Przy śniadaniu jak zawsze wszyscy się śmieli i dokazywali. To u nas normalka. Zmienili mnie i to na lepsze. Już nie jestem opryskliwa i nie miła. Cieszę się, że mama mnie zmusiła żebym do nich pojechała. Po posiłku sprzątnęłam i oglądaliśmy filmy. Niall i Liam zrobili na obiad pizzę i później znów oglądaliśmy telewizję.

Lou zaprosił mnie do restauracji na kolację. Nie lubię się stroić, ale wiecie. Mus to mus. Założyłam TO. Spryskałam się ulubionymi perfumami i zeszłam do chłopaka.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.- dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy.

Wróciliśmy dość późno, a chłopaków nie było. Zostawili kartkę, że są w klubie czy gdzieś miałam to w nosie.
- Rozepniesz mi sukienkę?- zapytałam chłopaka.
- Jasne.- zamiast rozpiąć mi sukienkę chłopak zaczął mnie całować po szyi. Odwróciłam się do niego i zaczęłam całować jego usta. Popchnął na łóżko i w ekspresowym tempie pozbawił ubrań. No nie zupełnie. On był w samych bokserkach (meow),  a ja w koronkowej bieliźnie.
- Chcesz tego?- zapytał. Ja nie powiedział nic tylko wbiłam się w jego usta. No i zaczęła się zabawa. Zdjął mi stanik i zaczął całować piersi. Brał sutki do buzi i przygryzał je. Było to coś niesamowitego. Dreszcz przeszedł przez moje ciało. Później zsunął się niżej. Ściągnął moje koronkowe majtki i zabawiał się, że tak ujmę moją koleżanką (kurde wali mi na czachę). Był cudowny.
- Lo..Lou ko.. koniec.- powiedziałam miedzy jękami. Zajęłam się nim. Zaczęłam całować jego wyrzeźbiony tors. Przez materiał jego bokserek czułam jak jego "kolega" robi się twardy i gotowy do pracy. Ściągnęłam je i przejechałam wzdłuż niego ręką. Zadrżał pod wpływem mojego dotyku. Wzięłam go do ręki zaczęłam poruszać zaciśniętą dłonią na jego członku do góry i do dołu. Chłopak przerwał mi i posadził na nim. Zaczął się delikatnie poruszać. Był stanowczy, ale delikatny. Cudowny jednym słowem. Po wszystkim opadałam na jego ciało. Przykryliśmy się i usnęliśmy wtuleni w siebie.

od autorki: brawo dla mnie xd wyszedł mi pornos xd mam nadzieję że znośny KOMENTUJCIE 

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 14

zapraszam na 2 bloga!
_______________________

Otworzyłam oczy i przeżyłam szok w znaczeniu pozytywnym.
- Nie będziecie wujkami!- zawołałam wychodząc z łazienki. Wszyscy wypuścili głośno powietrze. Nie dziwię się. Sama się bała, że mogła bym być w ciąży z gwałcicielem. Niestety jutro znów go spotkam.
- Nawet nie wiesz jak nam ulżyło.
- Mi również, a teraz wypad bo padam.
- Jasne.- wszyscy wyszli z pokoju. Louis się ociągał.
- A tobie co?
- Chcę cię przeprosić.
- Za co?
- No za to co się wtedy wydarzyło.
- Pocałunek czy to drugie?- zapytałam siadając na przeciwko niego.
- Te drugie.
- Louis nic się nie stało.- uśmiechnęłam się.
- Ale wtedy nic by się nie stało.
- To nie twoja wina. Zawsze mogło paść na dziewczynę, która by się z tego powodu zabiła. A nic mi nie jest.
- Ale on cię zgwałcił.- przytulił mnie.- Gdyby coś ci się stało oszalałbym. Za dużo dla mnie znaczysz.
- Jak ty dla mnie.
Siedzieliśmy tak chwilę. Lou pogłaskał mnie po policzku i wyszedł szepcząc "dobranoc". Mimo, że wie co do niego czuję i ja to samo to żadne z nas nie powiedziało nic o byciu razem. Pogadam jutro czyli piątunio!
- Ej Sky?- zapytał Lou cofając się.
- Masz jutro czas?- zapytał.
- Tak, a co?
- Mam niespodziankę, a teraz śpij.- wyszedł, a ja poszłam się umyć i przebrać. Jutro kolejny trudny dzień.

Wstałam o 6.30 i zaczęłam się szykować. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam delikatny makijaż i założyłam TO. Wzięłam jabłko i o 7.30 wyszłam do szkoły. Miałam jakieś 10 minut drogi. Kiedy tylko weszłam do szkoły wszyscy się na mnie gapili. Nie wiem czy to z powodu włosów czy tego, że mieszkam z One Direction.
- Możemy pogadać?- zapytał Tay.
- Nie mamy o czym.
- Mamy.- złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie pedofilu.- złapał mnie mocniej i popchnął na szafki.
- Pójdziesz na policje mnie sprzedać i obiecuję, że te twoje pociągające ciałko będzie obite i z życia będziesz miała piekło.- warknął i mnie puścił. Gdzie ten koleś, który był w tedy na imprezie?

 Lekcje zleciały szybko. Nie mamy nic zadane. Cały czas czułam na sobie wzrok Tayler'a. Boję się go. Miałam iść na policję, ale się boję. Skończ! Dam radę! Od razu poszłam na komisariat i złożyłam zeznanie o gwałcie. Ciekawe jak to się dalej potoczy. Kiedy weszłam do domu nikogo nie było. Wślizgnęłam się do swojego pokoju i na biurku miałam karteczkę kuchnia. Nie wiedziałam o co chodzi, ale zeszłam. Było tam mnóstwo świeczek i stół dla dwojga. Stał tam Louis z moimi ulubionymi różami.
- Po co wszystko?- zapytałam pełna podziwu.
- Bo cię kocham.- powiedział to pierwszy raz.
- Ja ciebie też.- powiedziałam i pocałowałam go. Zjedliśmy kolację i dał mi naszyjnik z serduszkiem z napisem L+S 4ever. Usnęłam w jego objęciach.


od autorki: krótki to fakt ale nie chcę za dużo zdradzać. 15 będzie dłuższy i zapraszam do 2 bloga i KOMENTOWANIA 

środa, 1 maja 2013

Rozdział 13

oczami: Harry'ego
Nie wiem co się w tym domu dzieje. Louis chodzi jakiś dziwny. To samo Skayler. Nie mam pojęcia, ale coś się święci i coś się stanie. Sky idzie dziś do szkoły. Od jej "zmiany" minął już miesiąc.
- Idę.- powiedziała i wyszła z domu.
- Coś jest nie tak z nią.- powiedział Zayn.
- Też zauważyłeś?
- Nie da się nie zwrócić na to uwagi.- stwierdził Liam.
- Wiadomo.- stwierdził Niall jedząc.
- Lou ty byłeś z nią wtedy w domu.
- No byłem.
- I?- dopytywali się.
- No wyszła z domu jak jej powiedziałem, że między mną a Eleanor jest koniec.
- Brawo stary.- podsumowałem.
- Możesz nie przerywać? Dzięki. No jak wyszła to wróciła późno. Nie miała kluczy, a ja miałem ją zacząć szukać. Pobiegła cała zapłakana do siebie i nie odzywała się do mnie.
- Trzeba do niej wysłać Pezz i Dan.
- Myślisz, że coś jej powiedzą?- zapytał Zayn.
- Tak. To są przyjaciółki.-skwitowałem.
- Mam pomysł, ale to będzie chamskie.- stwierdził Lou.
- To znaczy?
- Ona ma pamiętnik. Można byłoby go przeczytać.
- Super pomysł.- zawołałem.
- Ale potem nie będzie miała do nas zaufania.
- To też trafne.- Liam i Louis mają racje. Może stracić do nas zaufanie.
- Dobra ja dzwonie do Perrie, a ty do Danielle i niech wpadną żeby z nią pogadać.

Dwie godziny później...
- O hej Sky.- zawołał Lou kiedy dziewczyna weszła.
- Hej. Idę do siebie.- powiedziała cicho.
- Przyjdą do ciebie dziewczyny.
- Ok.
Poszła na górę, a mnie bolało to, że nie jestem w stanie jej pomóc.

oczami: Skyler
Nie chciało mi się iść na te nudne rozpoczęcie. A jeszcze, że spotkałam JEGO. Przebrałam się i zaczęłam  bazgrać w pamiętniku, ale przerwano mi tą czynność.
- Hej młoda.- zawołały dziewczyny.
- Co jest?
- Ale co?- próbowałam grać na czas.
- Czemu jesteś smutna i przygnębiona?- zaczęła Dan.
- Wy nic nie rozumiecie!- wrzasnęłam.
- To nam wytłumacz.- uspakajała mnie Pezz.
- Bp jak poszliście do klubu i zostałam sama z Louis'em.
On zerwał z Elką, a ja nie mogłam uwierzyć, że teraz nie ma przeszkód żebym z nim była. Poszłam się przewietrzyć. No i poszłam do parku i tam był Tayler. No ten z klubu co z wami byłam, kojarzycie?- zapytałam, a one pokiwały głowami.- No i wystraszył mnie bo myślałam, że to jakiś pijak.- głos zaczął mi się łamać.- Nie odpowiadał jak coś gadałam i rzucił się na mnie. Zaczął mnie całować. I on.. mnie.- westchnęłam przymykając oczy.- Zgwałcił.
- Coo?- zdziwiły się obydwie.
- Tak. Nawet nie macie pojęcia jak bolało. A w dodatku nigdy tego nie robiłam.
- Kiedy to było?- zapytała Dan.
- Miesiąc temu.
- Nie jest w ciąży?- zapytała kolejny raz.
- Nie wiem. Nie robiłam testu.
- To ja pojadę kupić, a ty opowiedz to chłopakom.- blondynka wstała, a ja nadal nie mogłam się uspokoić.
- Chodź powiemy im.
- Nie!
- Czemu?
- Wyśmieją mnie.
- Młoda uspokój się. Są może głupi, ale nie aż tak.
- Ale ja już nie mam siły tego powiedzieć.
- To ja powiem. Może być?- zapytała przytulając mnie.
- Okey.- otarłam łzy i poszłyśmy na dół.
- Siadać chłopaki.- powiedziała Dan. Wszyscy usiedli. Ja zajęłam miejsce obok Liam'a. Danielle opowiedziała im wszystko. Ja płakałam, a Liaś obejmował mnie ramieniem.
- Zabije skurwysyna!- wrzasnął Harry.
- Pomożemy.- przytaknęłam reszta. Później Pezz przywiozła test żeby sprawdzić czy nie jestem w ciąży.
- Pośpiesz się!- wołał Niall.
- Boję się spojrzeć.- wyznałam szczerze. Otworzyłam oczy i...

od autorki: huhu rozpisałam się xd ale podoba się?