sobota, 18 maja 2013

Rozdział 20

- Ale Lou jest późno.- powiedział do mnie Niall.
- Mam to w dupie! Jak chcę być teraz przy Sky! Ona mnie potrzebuje!- byłem bez radny. Jeżeli ona nie przeżyje to nie mam po co żyć.- No na co kurwa czekacie?!- wrzeszczałem. Podszedł do mnie Liam i dał z plaska.
- Słuchaj, masz iść do siebie i się przespać a rano do niej pojedziemy. Jasne?- przydał się ten plask.
- Nie.- złapałem kurtkę i kluczyki do auta. Momentalnie pojechałem do niej.

- Gdzie leży Skayler Moon?- zapytałem lekarza.
- Sala 310, ale narazie nie można wchodzić.
- A co z nią?
- W sali 302 jest jej lekarz prowadzący. Proszę jego pytać.
- Jasne.- szybko do niego poszedłem od razu zapukałem. W odpowiedzi usłyszałem ciche "proszę".
- Dobry wieczór pan jest lekarzem prowadzącym Skayler Moon?
- Dobry wieczór, tak. Chce pan wiedzieć co nią? A kim pan dla niej jest?
- Chłopakiem. Co z nią?- byłem zdenerwowany.
- No cóż jak pan wie jej córeczki nie można było odratować. A z pańską dziewczyną jest trochę lepiej. Ma złamaną nogę i połamane żebra. Rezonans czaszki wykazał uszkodzenie mózgu w części odpowiedzialnej za wspomnienia. Na szczęście uszkodzenie nie jest trwałe i po dwóch miesiącach powinna pamiętać wszystko łącznie z wypadkiem.- powiedział, a moje serce mnie bolało.
- Mogę do niej iść?- zapytałem łamiącym się głosem.
- Tak, ale na pięć minut. Ona jest w śpiączce powinna się wybudzić za jakiś miesiąc albo kilka tygodni.
Od razu wyszedłem i skierowałem się do sali 310. Kiedy ją zobaczyłem to tak jakby moje serce pękło na kilkanaście kawałeczków. Podszedłem do jej łóżka i patrzyłem na bezbronną dziewczynę. Nie miałem odwagi złapać ją za dłoń Wyglądała tak bezbronnie. Nagle maszyny zaczęły dziwnie piszczeć. Do sali wpadła grupka lekarzy. Odciągali mnie z jej sali i słyszałem cichy głos.
- Tracimy ją.- to był jakiś koszmar. Przecież nie mogę stracić dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Nie mam córki i mógłbym nie mieć też Sky? Przecież nie wytrzymałbym.

Siedziałem na korytarzu szpitala przypominając sobie wszystkie wspólne chwile.
Wracaliśmy od jej rodziców. Kiedy Sky poszła do sklepu rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Jak to ładnie brzmi NASZEJ a teraz brzmiałoby MOJEJ. Jej mama dała mi piękny diamentowy pierścionek żebym mógł się jej oświadczyć. W tedy przyszła uśmiechnięta Sky. Dopytywała się co to, a ja jej mówiłem, że niedługo się dowie.
- Panie doktorze co z nią?- zapytałem od razu kiedy lekarz wyszedł.
- Zostały pomylone leki, które wywołały zatrzymanie pracy serca. Ale teraz jest wszystko okey.- uśmiechnąłem się blado. Patrzyłem przez okienko na jej bladą twarz. Mam nadzieje, że kiedy się obudzi pozna mnie.


Tydzień po tygodniu mija, a ja nadal siedzę obok niej. To straszny koszmar.
- Louis jedź do domu coś zjeść.- prosiła Dan.- Ja z nią posiedzę.
- Nie. Ja chcę być przy niej jak się obudzi.
- Ale ona może się nie obudzić dziś.
- Ja to czuję.- zrezygnowana dziewczyna poszła, a ja trzymałem ją za dłoń.
- Kochanie jeśli mnie słyszysz to obudź się. Proszę cię kochanie.- głos zaczął mi się łamać.- Jestem debilem pozwoliłem cię skrzywdzić i to nie raz. Sam cię krzywdziłem. Pokochałem cię od razu. Wiem, że jak byłaś u nas jeszcze w ciąży i to co mówiłaś do mnie bolało cię. Znam cię jak nikt. Jak się denerwujesz jesz czekoladę z orzechami. Błagam cię nie zostawiaj mnie samego. Mam przyjaciół, rodzinę, ale ja chcę ciebie. Nie chcę bez ciebie żyć. Wiem też, że jakbyś mogła się ruszać i byś nie spała to dałabyś mi z plaska i powiedziała "ogarnij się Lou brzmisz jak desperat". Nawet nie wiesz jakbym chciał żebyś zrobiła cokolwiek dając oznaki życia. Błagam cię. Kocham cię jak nikt rozumiesz? Jesteś dla mnie całym światem.- położyłem głowę koło jej nóg i płakałem. W tedy wszedł lekarz.
- O któż to oczy otworzył. Jak się pani czuję?- zapytał.
- Kim.. Kim wy jesteście? Kim ja jestem i co ja tu robię?- dopytywała się wystraszona. Ona się obudziła! Jezu dziękuję ci za to.
- Ja jestem doktor Josh twój prowadzący,  a to Louis twój chłopak.
- To ja mam chłopaka? Nie zła dupa.- uśmiechnęła się.- Poczekaj, a ja jestem Skayler Moon dobrze kojarzę?
- Tak.- pokiwałem głową.
- A gdzie moja córka?- zapytała rozglądając się po sali.


od autorki: no więc dziewczyna się obudziła! Huhu, ale to nie kończy ich problemów. Niedługo pojawi się dłuższy KOMENTUJCIE i czekajcie na kolejne losy Sky i Lou może być?

7 komentarzy:

  1. obudziła się *-* Louis tak słodko mówił :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej obudziła się,ale teraz będzie drama jak ona się dowie o małej :< Louis zrobil się taki idealny <3 Rozdzial świetny,już nie mogę się doczekać nn,weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej *.*
    Gdy te urządzenia zaczęły piszczeć to myślałam,że zaraz się rozpłacze :(
    Czekam na kolejnyy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeny ! Jak mnie wystraszyłaś z tymi urządzeniami ! :(
    Na szczęście nic jej nie jest ;) Szkoda tylko, że nic nie pamięta :( Mam jednak nadzieję, że szybko sobie wszystko przypomni ;) Louis jest przesłodki ♥ i tak fajnie do niej mówił :)
    Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Czekam nn. Nominowałam cie do Liebster Award.

    OdpowiedzUsuń